Karać czy nie karać? Oto jest pytanie…
Przeczytasz w 4 minuty

Karać czy nie karać? Oto jest pytanie…

Od małego uczono nas, że jeżeli coś zrobimy źle to musimy ponieść tego konsekwencje. Mamy więc „zbrodnię” i karę. Nauki sprzed lat przekazujemy naszym potomkom w formie w zasadzie niezmienionej, może z wyłączeniem nieakceptowanych już powszechnie kar cielesnych. Nie widzimy w tym nic złego, bo przecież nasze dziecko następnym razem dwa razy zastanowi się zanim coś „zmaluje”… a więc wszystko pozornie działa. Czy tak jest rzeczywiście? Czy kary są niezbędne i uczą młodych ludzi właściwej postawy i funkcjonowania w społeczeństwie? Czy też możemy zastąpić je czymś innym? A jeżeli tak to czym?

 

Pewnego razu podczas targów wydarzyła się pewna inspirująca rozmowa pomiędzy Michałem Zawadką – autorem książek z zakresu rozwoju społecznego dzieci i młodzieży a młodą kobietą – matką, będącą na etapie wprowadzania kar u swojego syna. Przyjrzyjmy się sytuacji, przeanalizujmy i wyciągnijmy wnioski… Bo karać czy nie karać? Oto jest trudne pytanie.

 

MI POMOGŁO, TO I MU POMOŻE

Dlaczego Pani wprowadza kary?
– Mnie też karano i jakoś wychowano, ja przynajmniej omijam bicie.

Po pierwsze, nasze dogmaty to nie geny i nie musimy ich przekazywać. Jeżeli wiesz, że nie było to dobre dla ciebie, to znajdź sposób do zmiany i przerwij to zamiast powielać. Po drugie, nawet jeżeli coś było dobre dla ciebie – nie musi być odpowiednie dla drugiej osoby. Podstawą w jakiejkolwiek komunikacji jest empatia, a nie osądzanie, pouczanie i dopasowywanie innych do naszego „moim zdaniem”. Kara jest wynikiem niezrozumienia i okazaniem bezradności, słabości i przegranej w odniesieniu do znalezienia zachowań innych do tych, które stosowano wobec mnie.

 

RODZIC DLA DZIECKA ZAWSZE MA RACJĘ

Przecież ja chcę dla niego dobrze, żeby zrozumiał.
– To dlaczego Pani mu nie tłumaczy?

Dzieci traktują rodziców jak wyrocznie. Proces w jakim wzrastają jest dla nich idealny, bo wytworzony przez najbliższych. Przez mamę i tatę… a oni przecież chcą dla dziecka jak najlepiej. Młody człowiek nie rozumie nagany i kary jako argumentu „popraw się”. Owy rodzaj „zemsty” potraktuje jako coś, co jest dla niego dobre, bo pochodzi od najbliższych. Tym samym w kolejnych działaniach będzie podświadomie zabiegał o taki stan, chcąc ich uszczęśliwić, nie dostrzegając zagrożenia dla siebie. Wiedząc, że mama i tata chcą dla niego jak najlepiej, będzie dostarczał im ku temu powodów.

 

A CO W TYM ZŁEGO?

Ale widzę proszę Pana, że to działa. Ostatnio kilka dni pamiętał i opowiadał tacie, że to jego wina.
– Opowiadał o poczuciu winy, a nie o zrozumieniu sytuacji proszę Pani.

Poczucie winy to wyjściowe zagrożenie kary. Dziecko dostając naganę, karę, czy szlaban czuje się odtrącone i kompletnie niezrozumiane. Komunikat „źle zrobiłeś, wyjdź stąd” lub „źle, za karę…” całkowicie zabija komunikację. Co gorsza „źle” nic nie mówi młodemu człowiekowi. Jedyne do czego się nadaje to do zerwania między wami komunikacji. W przyszłości dziecko nie przyjdzie do ciebie po jakąkolwiek radę czy na rozmowę, wiedząc że jego błąd będzie powodem do kary.

Karać czy nie karać? Oto jest pytanie…

NIE ZABIJAJ EDISONA

Przecież nagana krzywdy mu nie zrobi?
– A jednak…

Kary są wynikiem zdarzeń, które jedna ze stron uważa za złe, niepoprawne, inne od umiejętności i wiedzy oceniającego. Gdy dziecko otrzyma karę zamiast wytłumaczenia, odczytuje ją jako komunikat: „popełniłeś błąd – jesteś zły”, poniosłeś porażkę. Jest to najprostsza droga do osiągnięcia spokoju dla dorosłego, ale jednocześnie najkrótsza droga do wychowania zamkniętego w sobie, bojącego się próbować i podejmować jakichkolwiek wyzwań młodego człowieka.
W anegdocie o Edisonie nie ponosi on żadnej porażki pośród tysięcy nieudanych, błędnych prób szukania i odkrywania żarówki. On znajduje tysiące sposobów, które nie działają i prowadzą go do celu i do bycia lepszym. Pozwól na błędy i wspólnie szukajcie w nich lekcji.

 

POZWÓL ZROZUMIEĆ I ODKRYĆ

To co mam mu dać wejść mi na głowę? To jakiś absurd.
– Proszę pozwolić dziecku myśleć.

Rozwiązaniem jest lekcja. Szansą dla waszych rozmów i relacji zamiast oceniania jest zrozumienie, a zamiast nagany wsparcie i wspólne odkrywanie. Kiedy wydarzy się irytująca cię sytuacja, zanim „wybuchniesz” zastosuj poniższy model, a zaskoczą cię efekty.

Karać czy nie karać? Oto jest pytanie…

MODEL POSTĘPOWANIA

Dziecko robi coś „złego” (wybiega na ulicę, oddala się w sklepie, zrzuca talerz, niszczy doniczkę z kwiatkiem, dostaje złą ocenę w szkole…)

  • Zacznij od… (oczywiście pomijając sytuacje niebezpieczne, krytyczne i zagrażające zdrowiu czy życiu) A co się tutaj wydarzyło? Zobacz, co się stało? (ideałem będzie dołożenie do tego empatii i dodanie: widzę, że jesteś zmartwiony, przestraszony, zdziwiony, smutny, zły…).
  • W odpowiedzi otrzymasz prosty opis sytuacji z jego punku widzenia (to też pierwszy etap, w którym dziecko świadomie analizuje problem i zaczyna się nad nim zastanawiać). Przy zastosowaniu kary już na tym etapie przerywamy jakikolwiek proces poznawczy i naprawczy.
  • Zapytaj wówczas: czy to jest dobre czy złe? Miłe czy smutne? (dziecko analizuje sytuację dokonując ocen, wyciąga wnioski).
  • Następnie: co można w takim razie zrobić żeby było lepiej? Żebyś nie czuł się zły, smutny? Żeby zmienić ocenę? (ten etap uruchamia cudowny proces kreacji rozwiązań zaistniałego problemu, poszukiwania dróg rozwiązania).
  • Na koniec zadaj pytanie: czego ta sytuacja cię nauczyła?
    W podsumowaniu dostaniesz wnioski, do których dziecko doszło samo. Zbuduje to w nim wiarę w siebie i to że jest w stanie samo pokonywać trudności. Następnym razem będzie miało odwagę spróbować nowych działań i podjąć wyzwania. Bo nawet, gdy się pomyli, to będzie miało lekcję, a nie porażkę. Ty jako rodzic będziesz dla dziecka przyjacielem do rozmowy i w przyszłości o każdym problem otwarcie z tobą porozmawia. Swoje wnioski i „przepracowaną” w wyobraźni sytuację zapamięta i nie popełni kolejny raz tego samego błędu, a nawet jeśli wrodzony empiryzm poznawczy weźmie górę, to łatwiej się odwołać do miłych wspólnych chwil niż do „bo znowu dostaniesz karę”.

 

AD FINEM

Nie każda „zbrodnia” powinna być okupiona karą, a na pewno nie ta popełniona przez bardzo młodego człowieka. W tym wypadku błąd jest doskonałym przyczynkiem do lekcji i jego progresu społecznego. Nie hamuj dziecka (karami) w popełnianiu błędów, niech prowadzą go do celu jakim jest rozwijanie umiejętności. Zaprocentuje to nie tylko wzrostem jego pewności siebie, wiary we własne siły i ogólnym rozwojem ale także zacieśnianiem waszych więzi.

Powodzenia!

 

Karać czy nie karać? Oto jest pytanie…

Tekst powstał we współpracy z Michałem Zawadką, autorem bestsellerowych książek z zakresu rozwoju

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.