Słomiany zapał. Nieukończone zadania. Wciąż nowe pomysły.
Przeczytasz w 4 minuty

Słomiany zapał. Nieukończone zadania. Wciąż nowe pomysły.

Czy to właśnie o Tobie mowa?

Okazuje się, że na drodze do osiągnięcia celów staje nam nie lenistwo, ani brak starań lecz perfekcjonizm. Wciąż poddajemy się krytyce, a właściwie samokrytyce. Gdy wydaje się nam, że to co wykonamy lub sposób w jaki to wykonamy nie będzie „dostatecznie doskonały”, rezygnujemy z działania. W efekcie, wiele pomysłów ląduje „w szufladzie”, a zmęczenie wiecznym zaczynaniem skutecznie zniechęca do inicjatywy. Jon Acuff, autor książki „Zrobione. Naucz się kończyć to co zacząłeś” pomaga nam zmienić podejście i osiągnąć cel.

Opisywane w tej książce strategie są na pierwszy rzut oka nielogiczne. Warto jednak wiedzieć, że opierają się one na badaniach przeprowadzonych przez uniwersyteckiego pracownika naukowego na kilkusetosobowej próbie. Kto by pomyślał, że zwiększanie frajdy, eliminowanie własnych tajnych zasad czy celowe wykreślanie niektórych aspektów naprawdę działa! Dane nie kłamią. Ludzie, którzy dobrze się bawią, są o 43 procent skuteczniejsi. Wyobraź sobie, że gdy zastosujesz się do tych kilku prostych zasad, możesz być o 43 procent skuteczniejszy w nauce gry na gitarze, przestrzeganiu diety czy prowadzeniu firmy. Tak więc jeśli jesteś gotowy zakończyć sprawy, na których naprawdę ci zależy, z tej książki dowiesz się, jak dokładnie masz to zrobić. Przeczytaj ją i skończ wreszcie to, co zaczynałeś już tyle razy!

 

„Jeśli chodzi o sukces osobisty, między tragedią i komedią przebiega bardzo cienka granica. Nikt tak jak Jon Acuff nie potrafi skłonić mnie do śmiechu z moich własnych słabostek i jednocześnie pomóc je przezwyciężyć. Chcesz się nauczyć kończyć wszystko po mistrzowsku? Przeczytaj tę książkę!”

Michael Hyatt, autor książki Cała naprzód!, bestsellera „USA Today”

 

Te słowa autora zmotywują Cię do działania:

Fragment książki: Zrobione. Naucz się kończyć to co zacząłeś.

Chciałbym coś ci wyznać.

Otóż co najmniej trzy razy w tygodniu oglądam w serwisie YouTube materiały z programu The Voice. (…)  Najlepsze są jednak te przesłuchania, kiedy głos zdaje się zupełnie nie pasować do człowieka, który właśnie stoi na scenie. Sędziowie wyrzucają ręce w górę w geście całkowitego zaskoczenia i po kilkanaście razy uderzają w wielki guzik, a publiczność klaszcze na stojąco.

Właśnie dlatego z taką przyjemnością ogląda się ludzi takich jak Susan Boyle czy Paul Potts. Żadne z nich nie wygląda na wielki talent. Obydwoje robią wrażenie normalnych, przeciętnych ludzi. Można by ich minąć na ulicy i nawet nie zwrócić na nich uwagi. Kiedy jednak otwierają usta i zaczynają śpiewać, dzieje się coś niesamowitego. Na każdego Paula Pottsa przypada jednak tysiąc takich, którzy nigdy nie spróbowali. Na każdą Susan Boyle przypada tysiąc innych śpiewaczek, które nie wierzą w siebie na tyle, żeby w ogóle iść na przesłuchanie.

W ostatecznym rozrachunku to chyba jest najstraszniejszy skutek oddziaływania perfekcjonizmu.

Perfekcjonizm każe nam zostać w domu. Perfekcjonizm trzyma nas na kanapie. Perfekcjonizm dba o to, żebyśmy nigdy nie spróbowali. Towarzyszy nam w drodze na egzamin kończący sześcioletnie studia, a potem przekonuje, że powinniśmy celowo go oblać.

Nie znam cię. Być może nigdy się nie spotkamy. Być może nigdy się nie przekonasz, że tak naprawdę jestem wyższy, niż się wydaje. Że mam wzrost typowy dla koszykarza. Sprawdź to w Google’u.

Jedno jednak wiem. Jeśli dotychczas słuchałeś perfekcjonizmu, to teraz pora przestać.

Przestań drzeć swoje dzieła. Być może nigdy dotąd nie zaszedłeś tak daleko. Być może nie dotarłeś nawet do sklepu dla artystów i nie kupiłeś farb. Zupełnie jednak niewykluczone, że twoje dzieło nie powstaje na sztaludze. Nie wiem, co ci stoi na przeszkodzie. Nie wiem, w jaką pułapkę najczęściej łapie cię perfekcjonizm. Nie wiem, dlaczego nie chcesz doprowadzać spraw do końca. Wiem tylko, że do czegoś chciałbym cię zaprosić. Chciałbym cię zachęcić do przeżywania tej chwili, w której dzieje się coś nieoczekiwanego, w której sędziowie obracają się na swoich krzesłach i z zaskoczeniem patrzą na to, do czego ty, taki niepozorny, faktycznie jesteś zdolny. Może brzmi to nieco ckliwie i zupełnie mało cool, ale czasami bycie cool to forma tchórzostwa. Zasłaniamy się byciem cool, żeby nie powiedzieć, na czym nam tak naprawdę zależy.

To obracające się krzesło to jeden z moich ulubionych widoków. Właśnie z jego powodu tak głęboko wierzę, że warto sprawy doprowadzać do końca.

Większość z nas przez całe życie zastanawia się, co by było gdyby. Różne rzeczy sobie wyobrażamy. O różnych rzeczach marzymy. Na różne rzeczy mamy nadzieję. Przez tydzień, przez miesiąc, przez rok. A scena pozostaje pusta. Mikrofon milczy. Krzesło się nie obraca, ponieważ nikt nie śpiewa. W takich chwilach cel po prostu nie znika. Wydaje się nam, że z czasem piasek go przykryje i o wszystkim zapomnimy, ale nic takiego się nie dzieje. Niezdefiniowany cel może wypłowieć, ale nigdy nie wyblaknie zupełnie.

Kiedyś jakaś filmowa historia przypomni nam o tej niespełnionej obietnicy. Kiedyś w witrynie księgarni zobaczymy książkę podobną do tej naszej wymarzonej. Kiedyś jakiś znajomy mimochodem rzuci jakąś uwagę, która o wszystkim nam przypomni.

Cele nie znikają, gdy decydujemy się ich nie realizować. One się zamieniają w duchy, które nas potem prześladują. Wiesz, dlaczego zupełnie obcy ludzie wściekają się na siebie w sieci? Dlaczego tak łatwo wpadają w złość i się nawzajem obrażają? Ponieważ ich pasja nie znajduje innego ujścia.

Możemy odmówić sobie przyjemności, ale nie jesteśmy w stanie zamknąć się na emocje. Nasze niezadowolenie zawsze jakoś z nas się wydostanie. Wielu internetowych trolli zrodziło się z bólu serca, któremu nie było dane osiągnąć swoich celów. Być może taki troll to ktoś, kto tyle razy przegrał walkę z perfekcjonizmem, że w końcu postanowił dać sobie spokój z celami, a zaraz potem zapragnął przekreślać też cudze marzenia.

Możemy też jednak próbować. Możemy działać. Coś może się nie udać, ale wtedy trzeba próbować ponownie. Dlaczego wierzę w doprowadzanie spraw do końca?

Ponieważ wierzę w ciebie.

Wierzę, że jest coś jeszcze.

Spróbuj to znaleźć. Na pewno jest tego sporo.

Dlaczego w to wierzę?

Ponieważ przekonałem się o tym na podstawie tysiąca historii tysiąca różnych ludzi, którzy pracowali nad tysiącem różnych celów.

Ty też się o tym przekonasz, jeśli wcielisz w życie choć jedną dziesiątą tego, o czym była mowa w tej książce. Rozpoczynać coś jest miło, ale przyszłość należy do tych, którzy doprowadzają sprawy do końca.

Jesteś gotów dołączyć do tego grona?

 „Jon Acuff przemawia ulubionym językiem wszystkich wybitnych liderów – językiem załatwiania spraw. Jeśli chcesz się wybić ponad innych, w dzisiejszych czasach najważniejsze jest to, abyś zaczęte sprawy doprowadzał do końca. Jon proponuje ci praktyczną, inspirującą i bezproblemową mapę drogową rozpoczynania zadań i ich kończenia. Ta książka z miejsca stała się klasykiem!”

Brad Lomenick, autor książki H3 Leadership

 

 


Słomiany zapał. Nieukończone zadania. Wciąż nowe pomysły.

Jon Acuff – autor takich bestsellerów „New York Timesa”, jak Start, Quitter czy Do Over. Popularny prelegent, bloger, aktywny użytkownik Twittera i twórca wyzwania internetowego „30 Days of Hustle”.

Zrobione! Naucz się kończyć to, co zacząłeś
Jon Acuff
ISBN: 978-83-8087-580-7

Więcej informacji znajdziesz na stronie Wydawnictwa MTBIZNES

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.