Od ponad 30 lat prowadzi badania na Wydziale Biologii Uniwersytetu Warszawskiego z zakresu biotechnologii, mikrobiologii, fizjologii i genetyki bakterii. W 2015 roku założyła firmę BACTrem. Autorka ponad 60 publikacji i kilkudziesięciu doniesień konferencyjnych oraz patentów. Beneficjentka wielu nagród za dorobek naukowy, dydaktyczny, publikacje, patenty, innowacje i nowe technologie.
BWL: Proszę opowiedzieć o firmie BACTrem i jej przełomowych produktach.
MP: Firmę BACTrem założyłam w 2015 roku, aby skomercjalizować opatentowany biopreparat BAC-TREM, który stworzyłam w ramach pracy na uczelni. Obecnie posiada ona własne kadry badawcze, laboratoria, zakład produkcyjny oraz muzeum mikroorganizmów, w którym przechowujemy szczepy o pożytecznych właściwościach. Działamy na rynku niszowym i bardzo specjalistycznym. Oferujemy opracowaną z naukową precyzją gamę biopreparatów do biodegradacji trudno degradowalnych toksycznych i niebezpiecznych substancji, oczyszczania środowiska oraz przetwarzania odpadów organicznych. Wszystkie te biopreparaty są bezpieczne dla ludzi, zwierząt i środowiska, posiadają Atest NIZP-PZH. Firma prowadzi też prace badawczo-rozwojowe, odpowiadając na zagrożenia środowiskowe oraz potrzeby klientów. Opracowaliśmy i wdrożyliśmy na przykład technologię utylizacji zużytych podkładów kolejowych czy słupów teletechnicznych impregnowanych toksycznym i rakotwórczym olejem kreozotowym. Dla sektora rolnego w BACTrem opracowaliśmy serię specjalistycznych biopreparatów BIOSTIM służących do rekultywacji zdegradowanych terenów rolnych. Firma za swoją działalność jest nagradzana – m.in. otrzymała w 2022 roku Nagrodę Główną Rzeczypospolitej „Zielony Orzeł”, której kapituła doceniła działania firmy na rzecz ochrony środowiska naturalnego. W 2020 roku zostaliśmy wyróżnieni w Rankingu Odpowiedzialnych Firm oraz Startupów Pozytywnego Wpływu przez Akademię Leona Koźmińskiego za „prowadzenie innowacyjnych, zakończonych wdrożeniem prac badawczych, które rozwiązują istotne wyzwania społeczne. Zdaniem jury konkursu BACTrem Sp. z o.o. potrafi doprowadzić do wzrostu wartości organizacji, a jednocześnie podnieść jakość życia ludzi i środowiska; tworzy wartość poprzez innowacje na rzecz zrównoważonego rozwoju”. Więcej na www.bactrem.pl
BWL: BACTrem to firma z rodowodem naukowym. Jak wygląda droga od próbki w laboratorium do gotowego wdrożenia technologii?
MP: Droga jest długa i wyboista. Po potwierdzeniu, że dana biotechnologia działa w skali laboratoryjnej, konieczny jest tzw. pilotaż, żeby sprawdzić, czy wszystko działa prawidłowo w większej skali. To trudny i kosztowny, ale niezbędny proces. Pozwala bowiem wykryć przed wdrożeniem potencjalne problemy, nieścisłości w procesie i wprowadzić potrzebne zmiany. Taka praktyka minimalizuje straty produkcyjne i zapewnia powtarzalność wyników przy dużej produkcji. Co najważniejsze, do wdrożenia potrzebne są solidnie przeprowadzone badania i analizy potwierdzające skuteczność danej biotechnologii, najlepiej w zewnętrznym laboratorium akredytowanym. A na koniec – i to jest najtrudniejsze – zdobycie i przekonanie klientów do zakupu danego rozwiązania lub preparatu.
BWL: Czy pamięta Pani moment, kiedy badania laboratoryjne po raz pierwszy przerodziły się w pomysł na realny produkt?
MP: Dawno już doszłam do wniosku, że badania naukowe powinny być aplikacyjne i służyć całemu społeczeństwu. Moje badania zawsze były związane z koncepcją Jednego Zdrowia (One Health), która zakłada, że zdrowie ludzi, zwierząt i środowiska to kwestie ściśle ze sobą powiązane. Dlatego też dość naturalne było dla mnie, że powinnam dążyć do opracowania rozwiązań służących ochronie tak rozumianego środowiska. Jako mikrobiolog i biotechnolog uważam za oczywiste, że podstawą życia na Ziemi są bakterie, i stąd bardzo szybko wpadłam na pomysł tworzenia konsorcjów wyspecjalizowanych i naturalnie występujących w środowisku bakterii o zdolnościach do rozkładu, czyli „zjadania” związków toksycznych lub przywracających równowagę mikrobiologiczną gleb czy też wytwarzających z materii organicznej próchnicę. Oczywiście do tego potrzebna była moja wiedza i doświadczenie badawcze. W 2012 roku został opatentowany w Polsce, w krajach UE, w Rosji, Ukrainie i Chinach pierwszy stworzony przeze mnie biopreparat (BACTREM) służący do rozkładu toksycznych związków ropopochodnych w glebie. Wtedy też narodził się pomysł powołania firmy biotechnologicznej.
BWL: Jakie nieoczywiste zastosowania mikroorganizmów mogą zmienić świat w najbliższych latach?
MP: Już teraz dzięki mikroorganizmom oczyszczane są ścieki komunalne w oczyszczalniach biologicznych, produkowany jest np. biogaz, enzymy, białka, no i oczywiście kiszonki oraz przetwory mleczne. Takich możliwych zastosowań jest wiele więcej: bakterie wytwarzają nanostruktury z wykorzystaniem metali, w tym rzadkich, które można wykorzystać do tworzenia nanoukładów elektronicznych; mogą produkować prąd z odpadów czy sprawić, żebyśmy byli zdrowi, szczupli i dłużej żyli. To już nie science fiction tylko prawdziwa nauka, no ale do tego są potrzebne odpowiednie fundusze.
BWL: Czy kobieta w białym fartuchu i kobieta w roli CEO to różne twarze tej samej misji – czy zupełnie inne światy?
MP: Od początku działalności firmy łączę naukę z biznesem i tego drugiego musiałam się nauczyć. Z punktu widzenia naukowca jestem przekonana co do poprawności i celowości własnych rozwiązań. Wierzę, że to, co proponuję, będzie świetne dla społeczeństwa i środowiska, ponieważ nasze technologie pozwalają na prowadzenie działań zgodnie z zasadą zrównoważonego rozwoju. Wpisują się również w strategię zero waste, umożliwiając eliminację niebezpiecznych odpadów i materiałów, zmniejszenie ich objętości, a także ich przetwarzanie i odzyskiwanie tak, aby ponownie można je było wykorzystać jako surowiec. Ale nasz klient biznesowy patrzy na to zupełnie inaczej, kierując się aspektami związanymi z zyskiem, oszczędnością oraz wymogami prawnymi i administracyjnymi. Dlatego tak ważny jest sposób przekazywania mojej wiedzy merytorycznej, aby przekonać klientów do naszych rozwiązań, i tego „języka” też musiałam się nauczyć.
BWL: Jak w świecie zdominowanym przez szybki zysk przekonuje Pani inwestorów do projektów, które wymagają czasu, pasji i wiary w naukę?
MP: Pamiętam pierwsze rozmowy i szokujące dla mnie słowa: „Nie kupimy kota w worku”, „Jaki będzie z tego zysk dla mojej firmy?” itp. Szybko musiałam nauczyć się, że sama moja wiedza ekspercka tu nie wystarczy, że muszę mieć odpowiednią strategię i wykwalifikowanych pracowników, którzy mnie wesprą w takich rozmowach. Teraz już wiem, że najpierw trzeba przedstawić problem, jaki dana technologia rozwiązuje, potem korzyści dla inwestora, a na koniec opowiedzieć o działaniu danej technologii, która przeszła już etap pilotażowy. Chciałabym sprawić, aby bycie eko nie było modą, pozornymi działaniami czy zakłamaną reklamą dla chęci zysku, tylko stylem życia!


