CZYLI SZTUKA ODGRACANIA ŻYCIA, DOMU I SIEBIE
Jak wyglądałoby Twoje życie bez chaosu w głowie, domu i sercu?
Wyobraź sobie codzienność bez zbędnych gratów, toksycznych myśli i wyczerpujących zobowiązań.
Zrób miejsce na to, co naprawdę ważne – na szczęście, pasję i relacje,
które Cię uskrzydlają.
„Totalna deburdelizacja” to książka, która pomoże Ci zapanować nad chaosem, odzyskać równowagę i rozpocząć nowy etap w życiu.
Zapnij pasy bo nadchodzi wielka transformacja twojego życia, domu i serca!

Jak by wyglądało twoje życie, gdybyś nie musiała codziennie zmagać się z natłokiem gratów, myśli i konfliktów?
Z wyborem między tym, co trzeba, a co chcesz; co cię fascynuje, a co powinnaś; co jest dobre dla ciebie, a co dla innych. Co by się stało, gdybyś bez poczucia winy i żalu wypie*doliła wszystko to, co uwiera, boli, szkodzi i przeszkadza?
Nie wciśniesz nowej sukienki do przepełnionej szafy, a nawet jeśli to zrobisz, to wyjmiesz ją pogniecioną.
Nie wciśniesz nowych znajomości w grafik wypełniony starymi zobowiązaniami.
Nie zmienisz jakości relacji z bliskimi, jeśli nie pozbędziesz się dawnych przekonań.
Nie nabierzesz sił, nie wypiękniejesz, jeśli nie porzucisz szkodliwych nawyków.
Jeśli więc pragniesz nowej jakości w swoim życiu, musisz pozbyć się części tego, co obecnie zajmuje w nim przestrzeń, co odbiera siły i chęć do działania.
Żeby obudzić swoje moce, musisz mieć jasną intencję, konkretne cele i skuteczne narzędzia, by je osiągnąć.
Totalna deburdelizacja jest książką do przepracowania. Kiedy skończysz, powinna być wypełniona twoimi wpisami, wymiętolona, pobazgrana i poplamiona, nie tylko kawą i lukrem z ciastka, ale przede wszystkim potem i kurzem.
To co?
Zaczynamy odgracanie?
FRAGMENT nr 1 KSIĄŻKI „Totalna deburdelizacja”
Moją deburdelizację przeprowadzam zwykle latem.
Dzieci jadą do taty na trzy tygodnie wakacji, a ja ruszam do boju i robię totalną rozpierduchę, i to nie tylko w domu. W tym roku jednak te trzy tygodnie mam trochę
podzielone, na dokładkę postanowiłam wyjechać na siedmiodniowe warsztaty jogi kundalini. Czy więc powinnam rozpocząć swoje działania przed wyjazdem, czy po powrocie? A może już na początku wakacji? Hm, a może w tym roku sobie odpuścić, bo w sumie nie jest aż tak tragicznie. Jak zdecydować i co zrobić, żeby pytanie
„Robić czy nie robić letniej rozpierduchy?” nie stanęło mi w gardle jak rozgotowana klucha? Czasem podejmowanie decyzji pochłania więcej czasu i energii niż samo wykonanie zadania. Aby mieć czyste sumienie, że jednak coś w kierunku rozwiązania dylematu robię, postanowiłam sporządzić listę wszystkich powodów, dla których nie mogę zacząć akurat teraz.
NIE MOGĘ…
◊ Bo nie mam czasu.
◊ Bo jestem zmęczona.
◊ Bo za późno wstaję.
◊ Bo brak mi motywacji.
◊ Bo nie mam siły.
◊ Bo robię równolegle trzy intensywne kursy.
◊ Bo wydaję jedną książkę i piszę drugą.
◊ Bo przymierzam się do projektowania kursów online.
◊ Bo mi się nie chce.
◊ Bo mam prawo odpocząć, a nie znowu latać z mopem, pędzlem i torbami na śmieci.
◊ Bo mam inne priorytety.
◊ Bo nie mam środków, by osiągnąć wymarzony efekt.
Zaczęłam się rozkręcać i szło mi coraz lepiej, ale teraz czas na ciebie.
Ciekawe, dlaczego ty nie możesz rozpocząć deburdelizacji teraz. Jeśli miejsca w książce jest za mało, doczep zszywaczem kartkę i zapisz wszystko, co przychodzi ci do głowy.
NIE MOGĘ…
FRAGMENT nr 2 KSIĄŻKI „Totalna deburdelizacja”
Opowieści z szafy, czyli lew, czarownica i sukienka, do której schudnę
Gdyby nasze szafy mogły mówić… Ileż w nich historii!
Ile pięknych wspomnień nadal mieszka w letniej sukience w kropki, którą kupiłaś na pierwszą randkę. Nic dziwnego, że nadal ją trzymasz, chociaż suwak od dawna się nie dopina. Ile radości nadal drzemie w dżinsach z dziurami, które wybrałaś razem z córką. Miałyście identyczne, tyle że obie już z nich wyrosłyście. Ile nadziei mieszka w żakiecie dwurzędowym, w którym odbierałaś dyplom ukończenia szkoły. Nic dziwnego, że nadal go trzymasz, choć moda dwadzieścia razy się zmieniła. Jest kostium czarownicy, w którym oczarowałaś obecnego męża na balu przebierańców. Są też apaszki od cioci, szale od mamy, koszulki z wyjazdów, klapki znad morza i swetry góralskie. Tyle cudów, tyle zdarzeń, tyle wspomnień…
W czeluściach naszych szaf znajdują się perełki wspomnień i skurczone marzenia w rozmiarze 34, które przykryte warstwą ubrań w rozmiarach 38 i 42 czekają na ponowne użycie. Słychać głos mamy, która nigdy nie pozwalała niczego wyrzucić, bo zawsze umiała ze starego ciucha wykreować coś wystrzałowego. Przy starej maszynie do szycia po nocach czarowała sukienki balowe z firan i wranglery ze starej sztruksowej marynarki taty. W naszych szafach rozlega się głos taty, który doświadczył takiej biedy, że nauczył się szanować każdy przedmiot. Buty i kurtka były jak najcenniejsze skarby i należało dbać o nie aż do dnia, kiedy rozpadną się w pył. W naszej szafie mieszkają szeptuchy, które wieszczą pecha, kiedy oddasz koszulę przynoszącą szczęście w pracy, i nadają magiczną moc wisiorkom przywiezionym z wycieczek. W naszej szafie słychać szepty poprzednich pokoleń, rodziny, sąsiadów i znajomych: że nie wypada wyrzucać, że szkoda, że to grzech, że jeszcze się przyda, że komuś podarujesz, że córka dorośnie. Córki dorastają i wzruszeniem ramion kwitują widok pokaźnego stosu maminych modowych skarbów. I mają rację, bo tworzą własne marzenia, wspomnienia i wydarzenia, a nasze sentymenty nie pasują do ich radości i ekscytacji z odkrywania siebie każdego dnia od nowa – raz w czerni, kiedy indziej w bieli, a to w szerokich dzwonach, a to w obcisłych topach.
Czasy się zmieniają, zmienia się nie tylko moda, lecz także jakość ubrań. Kiedyś faktycznie można było jedną koszulę nosić latami, teraz po roku ciuch traci swój blask.
Kiedyś buty były na całe życie, teraz po jednym sezonie często nie nadają się do niczego. Zmieniamy się my, nasze kształty i wizje. Kiedyś było ci pięknie w czerni, teraz olśniewasz w pastelach. Dlaczego więc tak trudno jest nam pozbyć się tego, co już nieaktualne? Być może trzyma nas w przeszłości sentyment do dawnych czasów, być może nadzieja, że jakimś cudem jeszcze wrócą. Może przyczyna jest bardziej przyziemna i czujesz, że skoro wydałaś na coś pieniądze, to zwyczajnie nie można tego czegoś ot tak wyrzucić, bo to przyniesie pecha, bo to grzech, bo to brak szacunku.
Ja też nie umiałam usuwać z szafy. Kiedy byłam młodsza, gromadziłam, a każdy ciuch był skarbem. Potem poprzez zakupy leczyłam depresję. Po ciążach ulubione ciuchy w rozmiarze krasnoludka motywowały mnie do powrotu do formy. W końcu jednak te same ciuchy stały się synonimem porażki, wyrzutem sumienia i wstydem do ukrycia, a fakt ich wyrzucenia byłby przyznaniem się do przegranej. Pierwszy raz porządnie przetrzepałam szafę po narodzinach pierwszego syna. Nie byłam w stanie odzyskać talii osy, więc zdesperowana i wściekła niczym wspomniana osa oddałam ciuchy opiekunce mojego synka. Opiekunka katowała mnie, przychodząc do pracy w jeszcze do niedawna moich taliowanych sukieneczkach, które na niej wyglądały bosko.
Do tegorocznej deburdelizacji mojej szafy podeszłam zupełnie inaczej. Skończyłam pięćdziesiąt lat i uznałam, że czas na zmianę stylu. Od początku roku obserwowałam profile kobiet po pięćdziesiątce, które inspirują ciekawymi kreacjami. Przyglądałam się i testowałam na sobie. Przez ostatnie parę lat moja talia przeniosła się z okolic bioder pod biust i każda próba podkreślania miejsca, gdzie kiedyś urzędowała, kończyła się porażką. Zaczęłam kupować luźniejsze spodnie, żakieciki i rozpinane sweterki.
Nauczyłam się żyć z talią pod biustem i nabrałam pewności siebie w dobieraniu kreacji odpowiednich do mojej aktualnej figury. Przestałam mamić się wizją powrotu do figury trzydziestolatki i zaczęłam bawić się i cieszyć aktualnym kształtem mojego ciała. Trudno jest pozwolić odejść przeszłości. Bo ta jest dobrze znana, a to, co znane, jest bezpieczne. Przyszłość to zupełnie inna para kaloszy, to niewiadoma, to niepokój, to wyjście poza strefę komfortu.
Dlatego wolimy wkraczać w jutro w wytartych ze starości portkach. Dlatego tak kurczowo trzymamy się starej spódnicy, bo przy niej tak bezpiecznie. A że już z niej wyrosłyśmy… Tego właśnie nie chcemy widzieć, bo to budzi lęk.
Mam dla ciebie propozycję. A gdybyś tak lęk zmieniła w ciekawość? „Ciekawe, jakie kreacje teraz mnie czekają… Ciekawe, w czym będzie mi dobrze, jaki styl teraz wybiorę? Mam tyle możliwości!” A potem wybierz się na przymierzanie i testowanie. Może szerokie spodnie zamiast rurek, może luźniejsze żakiety zamiast obcisłych sweterków. Mamy teraz nieograniczone źródła inspiracji. Obecnie rzeczona pięćdziesiątka nie oznacza brązowej spódnicy i chustki na głowie. Powiem szczerze, że dopiero teraz, kiedy nie czuję już presji udowadniania, jaka jestem szczuplutka, mogę spokojnie poszaleć w sklepach.
Zbieram naręcze ciuchów w różnych rozmiarach i stylach, czasem takich, na które w życiu bym nie zwróciła uwagi, a potem mierzę. Często idę z córką, która ma świetny gust i motywuje mnie do smakowania modowych niespodzianek.
Do nowego zwykle podchodzimy nieufnie. Wkładamy nowe fatałaszki do szafy, ale następnego ranka sięgamy po stare i dobrze znane. I tak sobie te świeżo zakupione ciuchy wiszą, aż staną się stare. Kochane, zamiast dokupywać, wymieniajmy! A zanim dokupimy, zróbmy miejsce.
Jeśli robisz deburdelizację szafy po raz pierwszy, to czekają cię prawdziwa rewolucja oraz imponujący efekt!
Procedura wygląda następująco:
◊ Wyjmujesz z szafy absolutnie wszystko! Pudełka po butach pełne szpargałów, pojedyncze skarpetki do sparowania i pluszowego lwa wygranego w wesołym miasteczku też! Wszystko!
◊ Szafę odkurzasz, myjesz, odświeżasz.
◊ Ze sterty ciuchów wybierasz i wieszasz w szafie to, co kochasz. Tak, wiem, że masz takie perełki, które będziesz nosiła do końca świata i jeden dzień dłużej.
◊ Następnie wybierasz i wkładasz do szafy to, co regularnie nosisz. To są rzeczy, które przynajmniej są we właściwym rozmiarze i w których aktualnie dobrze się czujesz. …
Informacje wydawnicze
ISBN: 978-83-8310-766-0
Cena: 49,90 zł
Ilość stron: 256
Oprawa: miękka
Format: 135 mm x 200 mm
Premiera: 12.02.2025 (książka, audiobook, e-book)
AUDIOBOOKA CZYTA Agata Komorowska
AUTORKA
Terapeutka, coach, autorka książek i szkoleń, samodzielna mama czwórki dzieci, kobieta, która przeszła daleką drogę by odnaleźć siebie. Jej dorosły syn stawia ją za wzór zdrowego feminizmu. Autorka poradników: Depresjologia, Optymizm mimo wszystko, Czy mogę ci mówić MAMO, Bądź niezniszczalna, Przez ciebie synu, w których odważnie pisze o samotności w macierzyństwie, niepełnosprawności dziecka, rodzicielstwie adopcyjnym i zastępczym, własnych kryzysach i depresji. Dzisiaj szczęśliwa kobieta, spełniona mama, człowiek z pasją do pisania i misją inspirowania tych, którzy pragną zmiany.
Nominowana do licznych nagród m.in. tytułu Superbohaterki „Wysokich Obcasów”, Mamy 10-lecia miesięcznika „M jak mama” i Supermamy portalu „mamotoja.pl„.
Laureatka ShEO Awards tygodnika Wprost w kategorii BALANS W ŚWIECIE KRYZYSÓW.
Polecamy





https://www.purplebook.com.pl/