Gospodarczy krajobraz dla walut w 2014 roku
Zapaść amerykańskiego rynku kredytów hipotecznych; globalny kryzys finansowy; trzęsienie ziemi i tsunami z Tōhoku; rajd rynków akcji podsycany stymulacją monetarną; zmieniające się czynniki wzrostu w Chinach; upadek gospodarek południa Europy; australijski boom surowcowy – te wydarzenia poruszyły rynkami walutowymi w 2013 roku. Czego natomiast możemy się spodziewać w rozpoczynającym się 2014 r.?
Źródłem ogromnego optymizmu w nowym roku są Stany Zjednoczone. Stały wzrost największej gospodarki świata, w połączeniu z ponadprzeciętnym rozwojem rynku pracy przyczyniły się do ograniczenia programu skupu aktywów prowadzonego przez FED. Począwszy od stycznia, Rezerwa Federalna będzie dokonywać zakupu aktywów wartych 75 miliardów dolarów miesięcznie. Kwota została zmniejszona o 10 miliardów z dotychczasowej sumy 85 miliardów dolarów. Konsekwencje tego kroku będą ogromne. Po pierwsze, ruch ten jest oficjalnym potwierdzeniem znacznej poprawy stanu amerykańskiej gospodarki. Po drugie, to prawdopodobnie początek dalszych obniżek wartości skupowanych co miesiąc aktywów i zacieśniania polityki monetarnej. Po trzecie, zawęża się popyt na długoterminowe obligacje. W wyniku działania krzywej dochodowości rośnie presja na szerokie spektrum aktywów wraz z oczekiwaniem wyższych stóp zwrotu przez inwestorów.
Bezpośredni wpływ na dolara amerykańskiego okazał się pozytywny i trend ten będzie prawdopodobnie kontynuowany. To co dobre dla USA, często znajduje oddźwięk w Kanadzie, pozwalając kanadyjskiemu eksportowi patrzeć z nadzieją na nadchodzącą przyszłość. Warto zanotować, że posunięcie FED-u zwiększy koszty pozyskania kapitału. Firmy, które do tej pory odkładały decyzję o dużych inwestycjach w innowacje ze względu na niskie stopy zwrotu, mogą okazać się ostatnimi w kolejce, mając przed sobą znacznie wyższe koszty pozyskania kapitału na inwestycje i przejęcia.
Źródłem troski inwestorów wciąż pozostaje strefa euro. Problemy w sferze politycznej, gospodarczej, socjalnej i fiskalnej torpedowały procesy decyzyjne w 2013 roku. Niestety wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta powtórzy się w 2014 roku. Stopy procentowe Europejskiego Banku Centralnego znajdują się obecnie na historycznych minimach i inwestorzy żywo dyskutują o możliwością wprowadzenia przez bank ujemnego oprocentowania depozytów, co przypomina nie do końca udane eksperymenty z Japonii. Proces formowania wspólnego europejskiego nadzoru bankowego także nie idzie gładko, nękany kolejnymi kosztami i odkładaniem decyzji w czasie. Wpływ powyższej sytuacji na zagregowane wskaźniki gospodarcze, takie jak PKB i stopa bezrobocia, był katastrofalny, a kraje południa Europy zdecydowanie odczuły to najboleśniej.
Wiele kolejnych gospodarek podpada pod jeszcze inną, tajemniczą kategorię. Polityka ograniczania wydatków prowadzona przez brytyjski rząd na początku kryzysu finansowego wydaje się przynosić efekty w postaci wzrostu PKB przy powszechnym entuzjazmie brytyjskich biznesmenów. Należy jednak pamiętać, że gospodarka brytyjska jest mocno związana ze stabilnością strefy euro i przyszłość rozwoju ekonomicznego jest niepewna w obliczu słabości kontynentalnej Europy.
Beneficjenci surowcowego boomu ostatniej dekady – Australia, Nowa Zelandia i Chiny – nękani są przez niepewności co do perspektyw sprzedaży montowanych u siebie produktów. Australijski bank centralny w zeszłym roku dokonał serii obniżek stóp procentowych. Analitycy spodziewają się, że jego polityka nadal pozostanie gołębia w 2014 roku. Chiny z kolei chcą zmienić swój model gospodarczy z obecnego opartego na eksporcie i taniej sile roboczej na taki, który główne paliwo czerpie z popytu wewnętrznego. Chińscy oficjele obiecują utrzymanie dynamiki PKB na poziomie 6-7% i dopiero czas pokaże, czy takie tempo jest możliwe do utrzymania.
Autor: Agnieszka Durlej, Client Group Manager Western Union Business Solutions Polska