Kobieta zarządzająca powinna mieć siłę, charakter i umiejętność wspierania zespołu, swoich Klientów, a nie przerzucania na nich swoich emocji i lęków. To ja mam być fundamentem dla innych w firmie, a nie odwrotnie. Jeżeli właściciel jest słaby – jak ma umocnić zespół ? To ja ostatnia schodzę ze statku. Taką mam rolę w życiu. Silna kobieta w firmie – prywatnie chcę być jednak słaba – mówi Agnieszka Zydroń, właścicielka firmy AGANT.
Kolejna nagroda dla kobiety, dla businesswoman. Laureat w plebiscycie magazynu BusinessWoman&life. Mocno cieszy?
Cieszy każda taka chwila, szansa poczucia tej wielkiej kobiecej solidarności, tego, że potrafimy, realizujemy się, działamy. Takie plebiscyty to bardzo potrzebna inicjatywa. Pokazują kobietom w Polsce, że kobiety z mediów, przestrzeni publicznej przeszły podobną drogę, dały radę, pokonały trudności i podjęły wyzwania. Jest to dla kobiet zaczynających swoje aktywne życie duża motywacja i przykład. Boli, kiedy mądre, wspaniałe kobiety nie mają odwagi, siedzą w domach wbrew sobie i boją się wyjść ze swojej strefy komfortu, a przecież świat na nie czeka. Wiele z nas szuka wymówek – jestem z małego miasta, nie mam wsparcia, środków, wyglądu, znajomości. To żadne argumenty.
Wystarczy przeanalizować biografie wielkich kobiet – miały mocno pod górkę i właśnie to uczyło je wytrwałości, cierpliwości, podejmowania wyzwań. Człowiek powinien w życiu coś stracić, aby mógł coś zyskać. Nie mieć, aby chciało mu się zdobyć. Wiele kobiet z małych miast ma zacięcie i motywację. Osobom mającym od dziecka dostęp do wszystkiego – po prostu często się nie chce, bo po co? Nie warto szukać wymówek – warto zacząć, czyli wstać i działać. Kobiety mają wielką moc, siłę. Nie wolno tego zmarnować.
Została Pani wybrana jako Polka 100 lecia do polsko – angielskiego Leksykonu, w którym znalazły się najwybitniejsze Polskie kobiety stulecia min. Grażyna Kulczyk, Jolanta Kwaśniewska, Anna Dymna, Beata Tyszkiewicz, Maryla Rodowicz, Kayah i wiele innych. Jest to ogromne wyróżnienie.
Ja w swojej głowie jestem na samym początku drogi, planu na życie, a tu obecność z doświadczonymi kobietami, które przez dziesięciolecia działały publicznie w naszym kraju. Kiedy otrzymałam to wyróżnienie – byłam naprawdę wzruszona. Jako młoda dziewczyna podziwiałam te kobiety czytając o nich w gazetach, oglądając w programach, a teraz znamy się osobiście, mogę się uczyć na żywo, z niektórymi mamy kontakty prywatne, przyjaźnie. Wszystkie jesteśmy bardzo podobne – wytrwałe, silne, a jednak wrażliwe i delikatne. Nie zamierzam jako Polka 100-lecia usiąść i się „ pławić” :) Takie tytuły zobowiązują. Trzeba do nich codziennie dorastać. Nie jestem typem celebrytki. Mnie fascynuje normalne życie. Mam tyle do roboty, że nie mam czasu zdjęć obejrzeć na spokojnie. Ciężka praca i wytrwałość – wierzę, że doprowadzi mnie do szczytów mojego powołania.
Cytat Pani autorstwa „Choć rzucony daleko w świat, w sercu na zawsze Polak” został wybrany oficjalnym hasłem Światowego Kongresu Polaków i funkcjonuje już w sercach Polonii na świecie. Została Pani konsultantem do spraw kultury Światowego Kongresu Polaków. Czy ma Pani kontakty z Polonią?
Mój dziadek rozpoczął w 1929 roku podróż naszej rodziny przez Ocean, do Kanady. Później to już poszło falowo. Mam dużo rodziny na całym świecie. Mój Chrzestny mieszka i prowadzi firmy od 30 lat w Ottawie, otrzymuje nagrody min. za wspieranie Fundacji w Radwanowicach – wpiera z Ottawy nie tylko osoby niepełnosprawne w naszym kraju, ale także wszelkie inicjatywy polonijne. Cały czas jestem w Polonią w kontakcie. Jesteśmy ogromnym narodem na świecie, warto się jednoczyć i wspierać jako Polacy.
Czy Pani ma w życiu już wszystko, o czym Pani marzyła?
Nie mam wszystkiego, bo czy można mieć? Mam to, co najważniejsze. Rodzinę, przyjaciół, osoby, które odbiorą mój telefon o każdej porze dnia i nocy. Ja także odbiorę i zawsze jestem. To najcenniejsze. Mam pracę, którą kocham. Zjeździłam kawałek świata, wszędzie zwracam uwagę na piękno, klasę, klimat nieruchomości. Kocham domy z bali, ich duszę. Mogę wejść, poprzestawiać co trzeba, coś dodać, coś zabrać i jest cudownie. Ja nawet w hotelu robię od razu dom – kwiaty, klimat.
Często słyszę od znajomych lub klientek : czy nie obrazisz się, że chcę kupić taką samą podłogę, fotel, firanki? Absolutnie. Cieszę się, że inspiruję i moje wybory są pomocą dla innych. Gorzej mnie boli, kiedy wchodzę do wnętrza, gdzie przedmioty są drogie, ale tak niedobrane, tak snobistyczne i zimne, że wszyscy po godzinie chcą uciekać. Pokornie się jednak nie odzywam. Ja mam gdzie i dla kogo tworzyć nieruchomości i to wystarczy. Reszta jest względna.
Nie mam marzeń materialnych. Nie jestem typem, który poświęca życie, aby posiadać to, czego stanie się więźniem. Umiem powiedzieć : wystarczy, aby nie stać się niewolnikiem posiadanych dóbr. Nie chce uprawiać zbieractwa na wysokim poziomie – zbieranie nieruchomości, samochodów, drogich przedmiotów – to luksusowe zbieractwo, które jest chorobą wielu znanych mi osób. Stajemy się później więźniami – trzeba zadbać, pojechać, skosić, odnowić, przypilnować, utrzymać. Generalnie posiadane dobra nie są nam potrzebne – podbudowują, są bardziej dla ludzi niż dla nas samych. Ja stawiam na rozwój duchowy, intelektualny, kontakt z drugim człowiekiem.
Każdemu życzę osiągnięcia poziomu materialnego, jaki jest dla niego odpowiedni, a później szansy na wzrastanie na innych poziomach. Gonitwa za pieniędzmi nie przynosi takiego skutku, jakiego ludzie oczekują – nie zabezpiecza od wszystkiego, nie daje równowagi, a często kosztuje rodzinę, przyjaźnie, wiarę. Mam dużą świadomość kruchości życia – naprawdę nie warto gonić za dzierżawą. Przecież posiadamy wszystko na jakiś czas – nie na zawsze. Trumny nie mają kieszeni i nie zabierzemy niczego oprócz miłości, wdzięczności, uśmiechu, wspomnień i serca. Kocham ludzi i to jest dla mnie najważniejsze. Dzierżawa dóbr na czas życia nie powinna być ważniejsza, niż samo życie.
Zawsze się Pani uśmiecha, jest życzliwa. Czy nie miewa Pani złych emocji do ludzi, nie została Pani nigdy przez nikogo skrzywdzona?
Miewam różne uczucia, ale rozumowo nie pozwalam, aby mną zawładnęły, jeżeli nie są pozytywne. Kocham życie, mam jego wielki głód, ciekawość jak małe dziecko. Kiedyś odczuwałam rozczarowanie i niedowierzanie, jeżeli okazywało się, że ktoś chciał mnie perfidnie wykorzystać, a ja do końca go broniłam i wierzyłam w jego dobre intencje. To było smutne, ale wpisane w nasze życie. Biznes nauczył mnie, że trzeba wierzyć w ludzi, kochać ich, ale twardo stawiać granice pewnym typom ludzi. Nie wolno pozwolić, aby ktoś niesprawiedliwie nas traktował, poniżał, wykorzystywał. Musiałam w życiu walczyć – bycie w pewnym miejscu życia nigdy nie jest przypadkowe i wymaga jednak twardego charakteru.
Na pewnym poziomie jest wielu ludzi, którzy uśmiech, dobro odczuwają jako szansę na ugranie czegoś, jako naiwność. Takim osobom trzeba pokazać, że jesteśmy dobrzy i mili nie dlatego, że nie potrafimy być inni, ale dlatego, że nie chcemy posuwać się do brutalnej gry. Jeżeli jednak nie ma wyjścia – trzeba ostro zawalczyć o swoje dobro. Mi udało się pozostać optymistką, z miłością do świata, choć kilka prawdziwych wojen o siebie musiałam wygrać. Dzisiaj jestem naprawdę umocniona, spokojna, silna. Nie boję się, bo wiem, że silne relacje, pasjonująca praca, bliscy ludzie są moim fundamentem. Jestem silna miłością i ludźmi. To największe ubezpieczenie.
Czy Pani droga do tego miejsca była trudna?
Była trudna i dosyć długa, z zakrętami i upadkami, ale była piękna. Mogę spojrzeć sobie w twarz rano, w lustro. Nie sprzedałam siebie, swoich zasad i wartości. Jeżeli jednak pytamy o trud – mogłabym książkę napisać o mojej drodze do dnia dzisiejszego. Naprawdę kobiety nie przypadkiem są na szczytach. One ciężko pracują, poświęcają przyjemności, odpoczynek – dla swoich marzeń. W życiu nie ma niczego cennego za darmo. Jeżeli chcesz siedzieć na kanapie przed telewizorem – nie zazdrość, że inne kobiety są niezależne, pojawiają się w świecie. One dokonały takiego wyboru i ciężko na to pracują. Trzeba być gotowym na poświęcenia, ciężką pracę, aby osiągnąć trwały, życiowy sukces. Te chwilowe nie są nic warte.
Rozwijają Państwo firmę, która jest w Polsce znana z profesjonalizmu, najwyższej jakości materiału. Jesteście jednak elitarni – ciężko u Was dostać szansę na wybudowanie domu ze względu na odległe terminy.
Ludzie denerwują się, że u nas otrzymanie oferty trwa kilka tygodni, rozpoczęcie budowy domu – za około 2 lata, że jesteśmy totalnie zajęci. Niestety taka jest sytuacja, ale zawsze warto próbować – może się trafić jakaś zmiana, przedłużenie u kogoś formalności i wówczas zawsze możemy tych wytrwale czekających obsłużyć dużo szybciej. Nie reklamujemy się, a pomimo tego mamy po kilkanaście zapytań dziennie, telefony nie milkną, a przecież to nie sprzedaż bułek na sztuki, ale jednak to nieruchomości. Nie chcemy zamienić się w hurtową firmę, która bierze mnóstwo kontraktów, nad którymi później traci kontrolę.
Dla nas najważniejsza jest szansa na osobistą rozmowę z Klientem, na obsługę całego procesu tworzenia luksusowego, ekologicznego domu, więc nie możemy pozwolić sobie na scedowanie wszystkiego na innych. Kochamy swoją pracę, chcemy znać emocje, wrażenia naszych Klientów i za to nas wybierają bardzo wymagające osoby. Mamy propozycje bardzo dużych, wieloletnich kontraktów za granicą, ale kochamy nasz kraj, potrzebuje on ludzi z pasją i nie zamierzamy się wyprowadzać. Otwieramy przedstawicielstwa poza granicami, ale tylko po to, aby móc obsługiwać także pojedynczych, wymagających klientów, a nie hurtowo szukać zbytu. Dla nas styl i jakość życia jest najważniejsza. Nasza praca daje nam wielką satysfakcję.
Oprócz pracy w firmie prowadzę wykłady branżowe, w wolnym czasie pisze artykuły, książki, pojawiam się publicznie na wydarzeniach, które uważam za wartościowe. Wspieramy także fundacje, działamy charytatywnie, angażujemy się w działania społeczne. Doba, pomimo dobrej organizacji, nie ma szans się wydłużyć.
Obecnie na rynku jest duży deficyt pracowników. Jak Państwo sobie z tym radzą?
Taka sytuacja jest praktycznie w większości branż w kraju. Polacy wyjechali za granicę, do nas przyjeżdżają obcokrajowcy. Wiele lat uczyliśmy się rekrutacji, psychologii pracownika, zarządzania ludźmi tak, aby obie Strony były zadowolone. Mogę powiedzieć, że udało nam się stworzyć zgrany, profesjonalny zespół i jest to kluczem do naszego wspólnego sukcesu. Tylko team, wiele rąk i głów ma szansę tworzyć rzeczy niepowtarzalne, piękne i najwyższej jakości. Stawiamy na relacje.
Od 13 lat moim wspólnikiem jest własny mąż, co jest naprawdę trudne. Trzeba to umieć ustawić, rozdzielić obowiązki, nie wtrącać się, nie krytykować, nie mieszać życia prywatnego i nie przynosić pracy do domu. Są dwa zagrożenia – albo upadek małżeństwa, albo rezygnacja ze wspólnego biznesu. Za swój sukces uważam wprowadzenie w życie trzeciego rozwiązania : całkowite rozdzielenie obowiązków oraz gałęzi, za jakie jesteśmy w firmie odpowiedzialni – takie osobne działalności w ramach jednej większej. Mamy wówczas szansę odczuwać swoją satysfakcje, brać odpowiedzialność za swoje działania, a także wspierać małżonka w zdrowy sposób, bez konkurencji – bo każdy się spełnia sam, nie w cieniu drugiego.
Mam także wieloletnią partnerkę w firmie, zza granicy, która jest moją przyjaciółką od lat. Ufam jej, razem podjęłyśmy wiele wyzwań. Jej wiedza na temat drewna jest moją inspiracją. Motywuje mnie, wspieramy się także prywatnie. Jako kobiety rozumiemy się na poziomie emocjonalnym. Piękna, mądra ale przede wszystkim silna, przedsiębiorcza i waleczna :) współpracujemy od wielu lat z kobietami z biur architektonicznych, z agencjami celnymi, firmami transportowymi, dostawcami, producentami. Tworzymy silny team, który sprawdził się w boju, a nie w słowach.
Nasi pracownicy to wspaniały zespół. Mój mąż jest świetnym, uzdolnionym i doświadczonym inżynierem – bardzo perfekcjonistycznym, co bywa trudne, ale zawsze niezwykle efektywne. Ludzie dziękują mu za projekty, prace, porady, dopilnowanie wszystkiego. Jestem z jego pracy i umiejętności bardzo dumna jako kobieta. To mózg ścisły, matematyczny, analityczny – potrzebny w takiej branży jak powietrze. Często nie widzę jego pracy na co dzień, ale widzę efekty i słucham pochwał. Długo mogłabym pisać o ludziach, których są dziesiątki. Wszystkim im dziękuje za te lata, za ich pracę, czas i energię. Bez nich nie byłoby naszego sukcesu.
Wygląda Pani na miękką, uśmiechniętą kobietę, ale w rozmowie wychodzi jednak twarde podejście do życia i siła.
Kobieta zarządzająca powinna mieć siłę, charakter i umiejętność wspierania zespołu, swoich Klientów, a nie przerzucania na nich swoich emocji i lęków. To ja mam być fundamentem dla innych w firmie, a nie odwrotnie. Jeżeli właściciel jest słaby – jak ma umocnić zespół ? To ja ostatnia schodzę ze statku. Taką mam rolę w życiu. Silna kobieta w firmie – prywatnie chcę być jednak słaba. Usiąść, czasami popłakać, rozkleić się i poczekać, aż ktoś ją poskłada. Obejrzeć film siedząc owinięta w kocu z herbatą w ręku, poużalać się na zmęczenie. Jeżeli ma taką szansę – rano idzie z siłą w świat i jest niepokonana. My naprawdę pozostajemy wrażliwe, życzliwe, czasami słabiutkie – pomimo wielkiego świata biznesu, umiejętności prowadzenia trudnych spraw, rozwiązywania konfliktów. Dla mnie kobiecość to bardzo ważna kwestia. Dbam o nią i ją pielęgnuje pomimo trudnej, technicznej branży.
Czy jest Pani szczęśliwa ?
Bardzo. Żyję, mam ukochanych ludzi. Mam przyjaciół. Jestem mniej lub bardziej, ale jednak prawie zdrowa :) Szczęśliwa – nie znaczy, że nie mam dylematów, trudności, wyzwań. Szczęście to dla mnie poczucie, które nie powinno być uzależnione od czynników zewnętrznych. Kiedy są trudności – to nie jest koniec szczęścia, tylko czas nauki, wyzwania, poznawania siebie w nowych sytuacjach. Na samych słodyczach nawet największy łasuch nie przeżyje. Wszystkie smaki życia i ich poznanie – to pełnia szczęścia.
Czy posiada Pani pomoc w domu?
Sama sprzątam, gotuję, robię zakupy i wychowuję dzieci. Jak wiele z nas – bywam zmęczona, niewyspana. Mąż zawsze mi pomagał, starał się być obecny, ale wiadomo, że wiele rzeczy robi po prostu kobieta. Jeżeli nie nauczyłabym dzieci zwykłego życia – że trzeba zadbać o siebie i otoczenie – wychowałabym okaleczonych ludzi. Nie ma większej krzywdy dla człowieka niż dobrobyt bez pracy. To wyniszcza, na starcie zabija motywację i radość z rozwoju. Chcę, aby moje dzieci umiały żyć w różnych warunkach, sytuacjach, aby wiedziały, jak wygląda zwykłe życie. Nie ma co udawać – nie przewidzimy 30 lat do przodu.
Nie wiemy, w jakich warunkach przyjdzie nam i im żyć – dlatego uczę ich pracy, obowiązków, radości z małych rzeczy. Mają naukę, zwierzęta, prace w ogrodzie, pomagają w firmie, sprzątają. To wspaniałe, wrażliwe, mądre osoby. Córka jest już nastolatką – ma swoje zdanie, artystyczne pasje, swoje emocje i jest moją ogromną dumą. Syn – wiadomo, dla mamusi zawsze malutki, ale także już prawie nastolatek. Cieszę się, że dostałam ich od losu jako największy skarb i prezent. Z miłości do nich mogę góry przenosić – nie muszę niczego udowadniać, udawać. Kochamy się „pomimo wszystkiego”, a nie „ za coś” i to kobiecie przewartościowuje życie.
Czego życzy Pani naszym czytelniczkom?
Wyrozumiałości dla samych siebie, spokoju, nauczenia się odpoczynku, wyczyszczenia otoczenia z niezdrowych relacji, rozwoju, który uskrzydla i poczucia, że jestem całkiem inna, niż kilka lat temu – wciąż się uczę, zmieniam, mam odwagę wychodzić z sytuacji, które nie są dla mnie zdrowe. Życzę też odwagi, bo jeżeli komuś jej zabraknie, a ma marzenia – po latach pojawi się frustracja, że się nie spróbowało, nie zawalczyło. Biznes i życie to relacje z ludźmi – życzę miłości i mądrości w kontaktach międzyludzkich. No i radości – zwykłej, codziennej, prozaicznej. Radości z życia. Po prostu.