Wywiad z Magdaleną Szelągowską, autorką książki „Damy radę, Mamo!”, z wykształcenia psycholog, w oczach mamy córką, której wszystko się udaje – z pozoru silną i przebojową – pod skórą dziedziczką matczynej (nad)wrażliwości. Lektura obowiązkowa…
Kilka lat temu napisała Pani poruszającą książkę „Damy radę, Mamo!”. Trzymam w ręku jej wznowienie, ponownie dostępne w sprzedaży. Kim jest autorka – wtedy i dziś?
Według mnie to wciąż ta sama osoba Jednakowo aktywna. Bardzo zaangażowana w pracę. Próbująca łączyć ambitne wyzwania zawodowe z tym, aby w niedzielę było ciasto domowej roboty a dzieci zawsze zaopiekowane. I tak samo wrażliwa. To, co się trochę zmieniło, to moje otoczenie – córka jest pełnoletnia, syn jest nastolatkiem, a ja po latach pracy w korporacji sięgnęłam po swoje marzenia: założyłam firmę, Instytut Relacji i Standardów, która pomaga innym firmom podnosić jakość obsługi Klientów. Zrobiłam certyfikat Trenera Biznesu. Przygotowuję się do roli wykładowcy akademickiego – aby uczyć managerów zarządzania jakością obsługi, co jest moją ogromna zawodową pasją. Napisałam nawet książkę: „Od Standaryzacji obsługi po rekomendację Klienta”, ponieważ jestem w tym temacie praktykiem o sporym doświadczeniu.
Czy historia opisywana w książce, nie zmieniła Pani?
Zahartowała mnie. Umocniła we mnie wiarę, że każdy nosi w sobie siłę niezbędną, aby przetrwać najtrudniejsze chwile. Bo tym była dla mnie nagła wiadomość o śmiertelnej, zaawansowanej już chorobie mojej Mamy. Nikt nie uczy nas, jak się przygotować do takiej sytuacji. Do roli towarzysza drogi prowadzącej tylko w jedną stronę. Do dźwigania lęków i bólu drugiego człowieka. Czy nawet do nagłej reorganizacji życia – zmiany priorytetów w domu i zachowania profesjonalizmu w pracy. Wzmocniła we mnie również pokorę. Że są rzeczy, z którymi musimy się po prostu pogodzić…
Czy z Pani książki płynie jakieś przesłanie?
Gdy siadałam do pisania – chciałam podzielić się swoją historią, aby ludzie w podobnej sytuacji mogli powiedzieć: ona dała radę, to ja też dam! Ale w trakcie zdałam sobie sprawę, że mówię również: zadbajcie o swoje zdrowie – zapędzone, skupione na karierze i obowiązkach kobiety. Zadbajcie o swoje Mamy, tak jak one dbały o Was – bo raka we wczesnym stadium da się leczyć. Pielęgnujcie więzi, bo czas w którymś momencie może gwałtownie przyspieszyć. I znajdźcie w sobie również zgodę na to, że świat jest dualny: jest w nim dzień i noc, dobro i zło, uśmiech i łzy – są też narodziny i śmierć…
Tak naprawdę to książka dla każdego z nas…Gdzie można ją nabyć?
Najprościej zrobić to poprzez stronę magdalenaszelagowska.pl – każdy egzemplarz wysyłany jest z autografem Będzie mi również miło, jeśli Czytelnicy zechcą podzielić się swoją opinią umieszczając ją bezpośrednio na stronie lub po prostu pisząc do mnie na fejsbooku www.facebook.com/magdalena.szelagowska
Napisała Pani osobistą powieść oraz biznesową pozycję o zarządzaniu jakością obsługi. Planuje Pani kolejne książki?
Zdecydowanie tak! „Damy radę” musiała być pierwsza, ponieważ nosiłam ją w sercu. Ale w swojej bujnej fantazji mam pomysł na zabawną i wartką powieść dla moich koleżanek, ze zwariowaną bohaterką w roli głównej. Mam już nawet kilka pierwszych rozdziałów Z przyjemnością będę też pomagać innym kobietom w spełnianiu pisarskich pasji – wiele z nas tworzy wspaniałe rzeczy i chowa je w szufladzie lub chciałaby je „podyktować”. Aby wyjść naprzeciw takim marzeniom powstało rodzinne wydawnictwo SOLO you&me. Wystarczy do nas napisać! Ja już wiem, że życie jest zbyt krótkie, aby nie realizować marzeń – i wszystkich do tego zachęcam z całych sił.