WIESŁAWA KULIG-WYPORSKA ZMIENIŁA SWOJE ŻYCIE, A PROWADZONA PRZEZ NIĄ KANCELARIA CZYNI ŻYCIE PODATNIKÓW ŁATWIEJSZYM.
BWL: Dlaczego zdecydowała się Pani zostać radcą prawnym?
WKW: Prawo było zawsze w jakiś sposób obecne w moim życiu, mimo że jako dziecko nie chciałam być prawnikiem, miałam wiele znacznie ciekawszych planów na życie. Jednak każdy rodzic pewnie potwierdzi, że dziecko nawet kiedy nie słucha rozmów starszych, to i tak chłonie ich treść. W ten sposób docierały do mnie słowa takie jak: testament, zachowek, biegły, współwłasność, z czasem było ich więcej i razem tworzyły coraz to nowe konteksty. Fascynowały mnie pieczołowicie przechowywane stare dokumenty, głównie akty notarialne. Pomimo że nie wszystkie potrafiłam odczytać, choćby te sporządzone w czasach zaborów, wiedziałam, że są one odbiciem historii rodziny i jednocześnie w sposób nieomal magiczny kreują rzeczywistość, przenosząc własność przez pokolenia. Nie było więc w tym nic dziwnego, że z czasem uznałam studia prawnicze za dobry pomysł na życie, niezależnie do tego, jak ono się potoczy.
NIKOGO NIE TRZEBA PRZEKONYWAĆ, ŻE
PRAWO PODATKOWE NIE JEST PROSTĄ
I PRZEJRZYSTĄ DZIEDZINĄ.
BWL: A jak potoczyła się Pani prawnicza kariera?
WKW: Po studiach przez wiele lat praktykowałam prawo, tworząc projekty merytorycznych orzeczeń w organach skarbowych wszystkich instancji, począwszy od urzędu skarbowego poprzez Izbę Skarbową, na Ministerstwie Finansów skończywszy. W tym czasie uświadomiłam sobie, że cenię wolność merytoryczną, której jako urzędnik nie posiadałam, oraz że zwykły człowiek bez fachowego wsparcia nie ma szans w starciu z machiną fiskusa. Dlatego uzyskałam uprawnienia zawodowe i jako profesjonalny pełnomocnik zajęłam miejsce po stronie podatnika, broniąc jego interesu. Uważam, że w ten sposób wyrównuję szansę w sporze pomiędzy człowiekiem, bo również za firmami finalnie stoją ludzie, a aparatem skarbowym.
BWL: Dlaczego w obliczu problemów podatkowych warto podjąć współpracę z kancelarią?
WKW: Poszukiwanie pomocy w momencie, w którym już ma się problemy podatkowe, jest jak bieg do kuchni, aby uratować kipiące mleko. Czasami uda się zdjąć je z kuchenki w odpowiednim momencie, czasami uda nam się zminimalizować straty, a czasami jest już za późno na jakąkolwiek sensowną reakcję, bo całe mleko zdąży się rozlać i przypalić, a jedyne, co można zrobić, to po prostu posprzątać. A przecież można było nie dopuścić do zaistnienia tej sytuacji, gdyby poświęcić jej odrobinę więcej czasu lub uwagi samemu albo prosząc o pomoc kogoś innego. Doświadczenie zdobyte w organach podatkowych nauczyło mnie, że większość problemów podatników, podobnie jak opisywana wyżej sytuacja, ma źródło w jakimś drobnym niedopatrzeniu, którego można było uniknąć, a które wywołało lawinę czasami wręcz brutalnych konsekwencji w postaci toczących się latami postępowań, zajętych rachunków bankowych, utrudnień w prowadzeniu firmy. Nawet jeżeli ostatecznie podatnik wykaże swą rację przed sądem, co często nie jest łatwe, w najlepszym razie traci się wyłącznie czas, a w najgorszym razie nasza firma może nie doczekać korzystnego wyroku z uwagi na przykład na problemy z płynnością wynikające z zabezpieczonych rachunków bankowych czy utratę reputacji spowodowaną kontrolami krzyżowymi u kontrahentów. Nikogo nie trzeba przekonywać, że prawo podatkowe nie jest prostą i przejrzystą dziedziną prawa. Cóż w tym dziwnego – przepisy zmieniają się jak w kalejdoskopie, zwłaszcza w obecnych niespokojnych czasach, dochodzą nowe linie orzecznictwa i łatwo coś przeoczyć. Dlatego warto mieć poza księgową prawnika, który jak przewodnik na pustyni z wyprzedzeniem odradzi nam wchodzenie na niebezpieczne ścieżki.