Ostatnie lata upływają pod znakiem coraz większego zaangażowania firm i instytucji w działania proekologiczne. Wpisuje się w koncepcję zwaną CSR (Corporate Social Responsibility), czyli Społeczną Odpowiedzialnością Biznesu. Jej założeniami są między innymi dobrowolnie podejmowane działania na rzecz ochrony środowiska i minimalizowania wpływu na nie. Jednym z kierunków mogą być działania pomocowe skierowane na owady zapylające.
Dlaczego zapylacze są ważne?
Zapylanie kwiatów przez owady uważane jest za kluczowy proces pozwalający na zachowanie ekosystemu. To właśnie w jego wyniku około 80% roślin może wytwarzać owoce i nasiona, czyli rozmnażać się i odnawiać swoją populację oraz dostarczać pożywienia zarówno nam, jak i zwierzętom (hodowlanym i dzikim). Plony z roślin zapylanych przez zwierzęta (głównie owady), stanowią około 1/3 produkcji rolnej. Jest to więc wartość niebagatelna, a skutków spadku populacji owadów zapylających nie można lekceważyć. Nie można ich sobie także do końca wyobrazić, ale wizje, jakie rozpościerają specjaliści w żadnej mierze nie należą do optymistycznych.
Podkreślamy – nie tylko dla ludzi i bezpieczeństwa gospodarki żywnościowej, ale dla całego ekosystemu. Stąd też mówi się, że wyginięcie owadów zapylających może zmienić życie na Ziemi nie do poznania.
Jak pomagać owadom zapylającym?
Owady zapylające nie są jednorodną grupą, stąd też prowadzone działania pomocowe nie zawsze będą takie same. Rośliny zapylać mogą chrząszcze, ćmy, motyle, muchówki, pszczoły samotne i hodowlane, osy, trzmiele – w sumie tysiące gatunków. I wszystkie one są potrzebne do zachowania bioróżnorodności ekosystemu, chociaż większość z nas jako zapylacze identyfikuje głównie pszczoły i na tym ich wiedza się kończy…
Wydaje się więc, że jednym z najważniejszych sposobów, w jaki można pomóc środowisku i owadom zapylających jest uświadomienie opinii publicznej, że ta pomoc jest nie tylko ważna, ale wręcz konieczna.
Taka też jest dewiza Fundacji Ekologicznej Pszczoła Musi Być, na współpracę z którą zdecydowała się firma Viessmann. Jej wsparcie pozwoli fundacji na prowadzenie działalności statutowej, do której zaliczają się działania edukacyjne i informacyjne. Można powiedzieć, że jest to inicjatywa, która posuwa się od dołu – od konkretnych ludzi, dzięki wsparciu firm świadomych odpowiedzialności społecznej i potrafiących wykorzystywać w tym celu swoje środki.
Wbrew pozorom każdy z nas ma możliwość pozytywnego wpływu na los owadów zapylających, chociaż może się wydawać, że skala działania jednego człowieka nie jest przecież znacząca. Jednakże łącząc swoje wysiłki można dokonać już dużo więcej. Nie zdejmuje to oczywiście odpowiedzialności z instytucji decyzyjnych, kształtujących wzorce zachowań w skali kraju, poprzez odpowiednio skonstruowane przepisy prawne. W skali mikro możemy zakładać łąki kwietne w ogródkach czy na terenach firmowych, jak planuje robić Viessmann. Możemy przeznaczyć kawałek ziemi na siedlisko owadów, w tym pszczół samotnych, czy też zrezygnować z opryskiwania trawnika środkami chwastobójczymi.
Nadal jednak konieczne są działania odgórne, wpływające na powszechność stosowania pestycydów, przekształcanie terenów zielonych będących pustyniami pokarmowymi w bazy pożytkowe, konieczność tworzenia korytarzy ekologicznych, poświęcenia części upraw monokulturowych na siedliska. Ważnym czynnikiem wpływającym na populację owadów jest też zanieczyszczenie środowiska i zmiany klimatyczne. Możemy zaobserwować wiele inicjatyw firm wierzących w społeczną odpowiedzialność, które na własną rękę wprowadzają rozwiązania proekologiczne na poziomie produkcji i produktu. Jako jeden z przykładów również można wskazać Viessmann, laureata tytułu „Eko Firma 2020”. Współpraca w zakresie uświadamiania roli i ochrony owadów zapylających to kolejny ukłon firmy w stronę środowiska.