Każda młoda kobieta zastanawia się czasem jak potoczy się jej życie. Jakich wyborów powinna dokonać, by uśmiechnąć się do samej siebie, siedząc w bujanym fotelu za kilkadziesiąt lat? Stojąc u progu dorosłego życia, kobiety czują narastającą presję. Pojawia się pytanie: życie rodzinne, czy kariera zawodowa? Ciągłe dążenie do doskonałości powoduje, że coraz większa liczba kobiet poddaje się jednej z najpopularniejszych chorób cywilizacyjnych. Chorobą tą jest stres.
„Zjeść ciastko i mieć ciastko”. To trywialne powiedzenie doskonale odzwierciedla myśli młodej kobiety, podejmującej decyzje dotyczące przyszłości. Z jednej strony pojawia się chęć znalezienia dobrze płatnej, satysfakcjonującej pracy, poczucie nieustannie rosnącej konkurencji i nie mniejsze ambicje. Z drugiej zaś odczuwalny brak stabilizacji w życiu osobistym, rodzice domagający się wnuka i stopniowo ujawniający się instynkt macierzyński. Niektóre z nas połączą życie rodzinne i zawodowe. Wówczas do listy można dodać: spłacanie kredytu, opłatę rachunków rosnących wraz z dziećmi, nieustanny brak czasu. Pogodzenie wszystkich obowiązków jest dla kobiety priorytetem i często warunkuje poczucie własnej wartości. Żyjąc w ciągłym stresie, utrzymując szaleńcze tempo, staramy się wypełnić narzuconą sobie misję. Niestety, zapominamy wówczas, iż permanentny stres może spowodować poważny uszczerbek na zdrowiu fizycznym i psychicznym, prowadząc do bezsenności, nałogów, a nawet depresji.
Konflikt tragiczny
Rodzina i pielęgnowanie domu, czy stopniowe wspinanie się po szczeblach kariery zawodowej? Zderzenie dwóch równorzędnych racji – konflikt tragiczny, czyli nieważne, co wybierzesz, i tak poniesiesz porażkę. Okazuje się, że nie tylko antyczny Edyp znalazł się w sytuacji bez wyjścia… dobrego wyjścia.
Skończyłaś studia, może nawet dwa kierunki, masz certyfikaty, ogromny zapał i ambicje do zrealizowania. Jednakże, kolejna już koleżanka wyszła za mąż, jest w ciąży, bądź właśnie urodziła dziecko. Taka sytuacja powoduje rozdarcie wewnętrzne, gdyż dochodzi do starcia dwóch zupełnie odmiennych wizji życia „kobiety”. Żyjemy bowiem w XXI wieku, w którym przełamywane są dotychczasowe stereotypy, jednak nadal w mentalności wielu osób kobieta spełniona to po prostu matka. Wywiera to na kobietach ogromną presję – chcą być spełnione zarówno w domu, jak i w pracy. Jak być dobrą żoną i matką? Jak pogodzić pracę z życiem rodzinnym? Jak być coraz bardziej efektywnym pracownikiem? Te pytania nękają damską część społeczeństwa, wpływając destrukcyjnie na psychikę i zdrowie.
Zasada numer jeden – spełniać oczekiwania innych
Powtarzamy to sobie jak mantrę. Fitness, kosmetyczka, fryzjer? Miło byłoby usiąść w wygodnym fotelu i oddać się zabiegom pielęgnacyjnym, jednak najpierw czeka nas lista obowiązków do wypełnienia. Kiedy je wypełnimy, okazuje się, że nie ma czasu, bądź siły na przyjemności. Standardowy dzień kobiety zaczyna się pobudką o nieprzyzwoicie wczesnej godzinie, a kończy się, kiedy „wszystko zostanie zrobione”. Zdarzają się oczywiście wyjątki potwierdzające regułę – przy małym dziecku dzień rozpoczyna się kilka godzin wcześniej, ewentualnie kilka razy w ciągu jednej nocy. Następnie trzeba naszykować dzieci do szkoły, zrobić rodzinie śniadanie, dać z siebie wszystko w pracy, po południu odebrać dzieci ze szkoły, odrobić z nimi lekcje i… nie zwariować. A to jeszcze nie koniec. Przed nami pranie, prasowanie, wypadałoby też posprzątać. Nagle okazuje się, iż odpoczynek przestał funkcjonować w Twoim słowniku, tak samo jak czas, którego nie ma w nim od dawna. Chciałabyś pójść na kurs, by zwiększyć szansę awansu, urządzić „babski wieczór”, albo po prostu odetchnąć przy dobrej książce. Zaraz jednak odrzucasz te myśli, gdyż przy takim stylu życia marne są na to szanse. Nadmiar obowiązków, ciągłe dążenie do perfekcji, czy lęk przed sprawieniem zawodu najbliższym powodują, że żyjesz w chronicznym stresie. Może warto to zmienić?
Jak to działa?
Nie przez przypadek Światowa Organizacja Zdrowia nazwała stres „chorobą stulecia”. Świat pędzi do przodu, a my razem z nim. Według Ogólnopolskiego badania Melisany Klosterfrau i Instytutu Badawczego Pentor Research Internationa,ponad siedemdziesiąt procent Polaków żyje w stresie. Jego przyczyny są niezliczone i, co istotne, zależne od płci. U kobiet, znacznie najczęściej stres objawia się bólem głowy, kłopotami ze snem, stanami lęku, brakiem chęci do działania, bólami żołądka, depresją, czy brakiem apetytu, lub paradoksalnie, tzw. „zajadaniem stresu”.
Statystyki prowadzone przez Klinikę Stresu w Sztokholmie również pokazują, iż trzy czwarte osób zgłaszających się z poważnymi zaburzeniami i schorzeniami stanowią kobiety. Ktoś mógłby powiedzieć: płeć piękna, ale słaba. Czy rzeczywiście? Nie. Wytłumaczenie tego zjawiska jest bardzo proste – wszystko zależy od wzrostu poziomu hormonów stresu: kortyzonu, noradrenaliny i adrenaliny. U mężczyzn ich poziom spada wraz z powrotem do domu, u kobiet – poziom utrzymuje się do momentu zaśnięcia. Różnica jest zatem kolosalna.
Stres definiuje się brakiem równowagi między obowiązkami do wypełnienia, a naszymi możliwościami. Dlatego istotnym czynnikiem wpływającym na jego poziom jest też kontrola nad sytuacją. Jej utrata powoduje wzrost poziomu hormonów stresu. Natura kobiet polega na tym, że chcą czuć się potrzebne, akceptowane, doceniane i perfekcyjne w każdym calu. Chcą być odpowiedzialne za swoje życie domowe i zawodowe. Nic więc dziwnego, że telefon służbowy dzwoniący w czasie niedzielnego obiadu, czy telefon prywatny dzwoniący podczas konferencji z szefem, powodują u kobiet poczucie winy i frustrację. Granica między pracą i domem zaciera się. Problem ten dotyka coraz większej liczby kobiet. Mówi się, że bardziej podatne na stres, ze względu na mniejszą odporność psychiczną, są kobiety w wieku okołomenopauzalnym. Okazuje się jednak, iż obecnie największy procent kobiet dotkniętych poważnymi chorobami, depresją, czy stanami lękowymi stanowią kobiety stojące u progu kariery (25 – 30 lat).
Zmiana grafiku
Wniosek jest prosty: prowadząc intensywny tryb życia, wygospodarowanie czasu na odpoczynek jest konieczne. Żyjąc intensywnie, musisz na chwilę zwolnić, wyłączyć się i przede wszystkim – nie możesz mieć z tego powodu wyrzutów sumienia. Nie zmieni to przecież Twojej hierarchii wartości i nie zmniejszy poczucia obowiązku, a świat naprawdę nie zatrzyma się w miejscu.
Samorealizacja i odpowiedzialność są bardzo ważne, ale nie kosztem zdrowia fizycznego i psychicznego. Próba uszczęśliwienia wszystkich poza sobą nie jest dobrym pomysłem. Jak z tego wybrnąć? Po prostu staraj się rozsądnie dobierać obowiązki, tak, byś faktycznie była w stanie je wypełnić i nie czuła się winna, że coś nie zostało zrobione na czas. Postępuj zgodnie z prostym powiedzeniem: „mierz siły na zamiary”.
Poczucie winy powinno zostać wysłane biletem w jedną stronę w bardzo daleką podróż. Czas dla siebie – to Twoje prawo, nie luksus. Wyrzuty sumienia zmniejszą się na pewno, gdy zaczniesz dzielić się obowiązkami z partnerem. Nie możesz brać na siebie pełnej odpowiedzialności za prowadzenie domu i wychowanie dzieci. Róbcie to razem. Dziel się z nim problemami i nie zadręczaj psychicznie. Zdecydowanie lepiej jest porozmawiać szczerze z ukochanym mężczyzną, niż szukać pocieszenia w jedzeniu, alkoholu, czy nikotynie.
Problem stresu dotyka wszystkich z nas, kobiety stanowią jednak liczniejszą grupę, są bardziej podatne, a co za tym idzie, narażone na negatywne skutki życia w stresie. Ich poświęcenie dla pracy i rodziny, choć warte docenienia, odbywa się często kosztem ich kondycji fizycznej i psychicznej. Warto jest zwiększyć aktywność fizyczną, gdyż redukuje ona poziom stresu i produkuje znany wszystkim hormon szczęścia – endorfinę. Można również zregenerować umysł, sięgając po ciekawą książkę, odprężyć się na spacerze, czy zrelaksować podczas spotkanie ze znajomymi – mówi Przemysław Szymański, Prezes Fundacji dla Zdrowia, której głównym celem działania jest prowadzenie wszechstronnej działalności w zakresie ochrony zdrowia.
Spełniona i wypoczęta
Wiele z nas pomyśli, że to tylko puste frazesy, że to na pewno się nie uda, więc nie opłaca się próbować. W takim momencie powinna zapalić się ostrzegawcza lampka: przecież jeszcze nie spróbowałam, więc skąd taki wniosek? Jeżeli nie podejmiemy wyzwania, nie osiągniemy sukcesu. Jeśli jednak zdecydujemy się zawalczyć, przezwyciężyć swoje słabości i odrzucimy obawy – możemy być z siebie dumne. Tak samo dumne będzie z nas otoczenie, bo lepsza jest uśmiechnięta mama, zrelaksowana żona i pełna pomysłów pracownica. Nie ma czasu do stracenia, warto zacząć już dziś.