Agata Kleczkowska: "Wyznaję kult zwierząt"
Przeczytasz w 3 minuty

Agata Kleczkowska: "Wyznaję kult zwierząt"

fot. BŁAŻEJ ŻUŁAWSKI_2

Agata Kleczkowska: Wyznaję kult zwierząt

 Rozmowa z malarką o wystawie „Czarny koń” w warszawskiej Galerii Fibak.

Czarny koń jest bohaterem jednej z prac, wchodzącej w skład twojego dyplomowego tryptyku. Całość przypomina ołtarz, tyle że zamiast postaci religijnych są zwierzęta. Sakralizujesz je w ten sposób?

 Tak, sakralizuję je. Drażni mnie to, że zwierzęta często są przez nas traktowane z pobłażaniem, że są sprowadzane do roli uroczej maskotki, czy mniej inteligentnej kopii człowieka. Na swoich obrazach staram się spojrzeć na nie z zupełnie innej perspektywy. Chcę pokazać zwierzęta jako mityczne stworzenia pełne niedostępnych dla człowieka tajemniczych mocy. Dlatego przy budowaniu warstwy wizualnej obrazu operuję sposobami zaczerpniętymi z szeroko pojętej sztuki religijnej, często tej patetycznej i kiczowatej, bo właśnie ona wydaje mi się najbardziej szczera i adekwatna.

Na wszystkich obrazach pokazanych na wystawie widnieją wizerunki zwierząt. Występują one zresztą na wielu twoich płótnach. Co cię w nich tak fascynuje?

 W zwierzętach najbardziej fascynuje mnie to, że nie są ludźmi. Nie szukam ich wartości w podobieństwie do człowieka, nie chcę ich antropomorfizować. Interesuje mnie ich zupełnie odrębny świat, skomplikowane struktury społeczne, które tworzą, i to, że sposób, w jaki odbierają rzeczywistość, na zawsze pozostanie tajemnicą. Zwierzęta są dla mnie ucieleśnieniem „Innego”, któremu należy się szacunek nie dlatego, że jest podobny do człowieka, ale właśnie z tego powodu, że się od niego różni.

Gdzie znajdujesz swoich „modeli”?

 Szukam zdjęć w starych albumach, podręcznikach fotografii, na pocztówkach, czasami w internecie. Maluję też zabawki w kształcie zwierząt, które kupuję przy różnych okazjach i których jest pełno w moim mieszkaniu.

 Przedstawiasz zwierzęta realistycznie, ale w mniej lub bardziej psychodelicznej oprawie. Skąd takie zestawienie?

Inspiracje formalne czerpię z oprawy wizualnej wszelkiego rodzaju kultów. Zauważyłam, że przedstawiając nadprzyrodzone moce, rzeczy, których nie możemy pojąć, zagadnienia związane z wiarą i władzą, ludzie od zawsze operowali niezwykle psychodeliczną estetyką kiczu. Maluję ładne, wyidealizowane zwierzęta na tle psychodelicznych abstrakcji o zgrzytliwych, drażniących kolorach. Buduję w ten sposób coś w rodzaju współczesnych totemów, tworzę oprawę wizualną dla swojego własnego kultu.

Na obrazach przedstawiających czarnego konia i jego rentgen w tle znajdują się różne bazarowe zabawki – plastikowe zwierzątka, wańka-wstańka, Darth Vader. To twoje znaleziska?

 W znacznej większości tak. Kolekcjonuję różne dziwne przedmioty, przede wszystkim zabawki. Na pchlich targach, czy w sklepach z tak zwaną „tandetą”, zdarza mi się znaleźć nieprawdopodobne kurioza – często wolę nie zastanawiać się nad tym, jakie przesłanie autor chciał zawrzeć w swoim projekcie. Dzięki mojej kolekcji nie mam szans zapomnieć o tym, że poczucie humoru i ludzka kreatywność nadal mają się dobrze.

Co aktualnie malujesz?

Nie chciałabym opisywać konkretnego obrazu, nad którym teraz pracuję. Wydaje mi się, że moje prace są dosyć agresywne w formie, więc opisując dokładnie ich poszczególne elementy, zupełnie zamknęłabym odbiorcy drogę do jego własnej interpretacji. Powiem tylko, że nadal podejmuję temat zwierząt, jednak w nieco innej konwencji estetycznej.

 ——————————————————————————————————–

 Agata Kleczkowska urodziła się w 1987 roku w Warszawie. W 2012 roku uzyskała dyplom z malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie w mistrzowskiej pracowni Leona Tarasewicza. Zajmuje się malarstwem, rysunkiem i tkaniną artystyczną.

fot. BŁAŻEJ ŻUŁAWSKI_1

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Zaloguj się

Zarejestruj się

Reset hasła

Wpisz nazwę użytkownika lub adres e-mail, a otrzymasz e-mail z odnośnikiem do ustawienia nowego hasła.