Kampanie społeczne mówiące o kobietach są bardzo często efektowne, bezpardonowe i przede wszystkim sugestywne. Bo takie jest ich zadanie – zmienić świadomość. Uwrażliwić. Dlatego Ogólnopolska Organizacja Kwiat Kobiecości już po raz VII przekonuje kobiety, że ich piękno, a co za tym idzie ogólne samopoczucie i komfort są związane z profilaktyką ginekologiczną. W ogólnopolską kampanię społeczną „Piękna bo Zdrowa”, której tegoroczne hasło brzmi: „Daj się przyciągnąć do ginekologa”, angażują się ambasadorki. Jedną z nich jest Joanna Moro, z którą rozmawiamy o tym, dlaczego kampanii dotyczących kobiecego zdrowia nie można przeoczyć.
Joanno, dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział w ogólnopolskiej kampanii społecznej „Piękna bo Zdrowa”?
Joanna Moro: Ponieważ kobiety w natłoku swoich codziennych obowiązków zapominają o profilaktyce. Zresztą nic dziwnego. Ja także zapominam. My kobiety mamy wiele obowiązków – dom, praca, rodzina. Chcę więc przypomnieć Polkom o konieczności wykonywania regularnych badań ginekologicznych. U nas nie ma rozwiniętej świadomości społecznej, przekonania, że musimy czemuś zapobiegać. Chociaż to się zmienia. Dlatego chcę, aby każdej kobiecie zapaliło się nie czerwone, ale żółte światło. Bo lepiej się badać niż leczyć.
Ale do tego wszystkiego dochodzi jeszcze wstyd, pewne skrępowanie badaniem.
J.M.: Oczywiście. Rozumiem, że pewna liczba kobiet obawia się wizyty ginekologicznej, ale moim zadaniem w tej kampanii jest przekonanie, że jednak warto pójść do ginekologa i przezwyciężyć stawiane przez kobiety bariery. Cytologia to krótkie, bezbolesne i skuteczne badanie, pozwalające wykryć raka szyjki macicy. Jego rozpoznanie na wczesnym etapie sprawia, że jest wyleczalny. Poza tym obecnie gabinety ginekologiczne są bardzo dobrze wyposażone. Kobieta ma do swojej dyspozycji łazienkę, w której może się przebrać w jednorazową opaskę i buty. Ale wiadomo, że ja mówię o ośrodkach w dużych miastach.
Właśnie, to kolejny problem. Dlatego Ida Karpińska, założycielka Kwiatu Kobiecości i autorka kampanii, uruchomiła Gabinety pod Kwiatkiem, gdzie można sprawdzić gabinety spełniające takie standardy. Myślisz, że ta symboliczna, czerwona linia rzucona kobietom przyniesie realny skutek i kobiety „dadzą przyciągnąć się do ginekologa”?
J.M.: Zadaniem kampanii jest uwrażliwić kobiety na problem raka szyjki macicy. Zwrócić im uwagę na to, że jedno badanie może czasem uratować życie.
Wiem, że bardzo dużą wagę przywiązujesz do tego, co jesz. Patrzysz na organizm w sposób holistyczny?
J.M.: Myślę, że to jest bardzo ważne i zawsze warto organizmowi dostarczać zdrowego, nieprzetworzonego jedzenia. Namawiam więc do przygotowania posiłków w domu. Wtedy wiemy, co spożywamy. Nasza dieta może być przyczyną złego samopoczucia. Mój organizm właśnie tak reaguje, jeśli odżywiam się niezdrowo. Czasem można zgrzeszyć :-)
Ale rak szyjki macicy nie boli? Ciało dopiero na bardzo późnym etapie możne dać znać, że coś się dzieje?
J.M.: Właśnie do tego zmierzam. Mamy wpływ na to, co jemy. Ale są też rzeczy od nas niezależne, które możemy stwierdzić tylko na podstawie badań. Musimy więc wykształcić w sobie pewne nawyki, takie jak regularne wizyty u ginekologa. Pamiętajmy o profilaktyce i o regularnym wykonywaniu cytologii. Teraz jest odpowiedni czas, żeby sobie to postanowić i ustawić przypomnienie w telefonie. Kolejny bardzo ważny noworoczny punkt.
Masz jakąś receptę na motywację?
J.M.: Stosuję zasadę 5 składników. Zdrowa dieta, sport, bliscy, przyjemności i praca. To wszystko powinno się równoważyć i o żadnym aspekcie nie powinniśmy zapominać. W ogóle w życiu najważniejsza jest harmonia.
Rozmawiała Ewelina Olga Stępień