Emerytura za van Gogha
Upadek finansowy Detroit, to największe bankructwo komunalne w historii USA. Takie wydarzenie musi owocować w niecodzienne zjawiska. Jednym z nich jest pomysł spłaty długów za pomocą miejskich zbiorów muzealnych.
Pierwsze wiadomości o tym, że Detroit może spłacić wierzycieli za pomocą arcydzieł Michała Anioła, Rembrandta, Rubensa, czy van Gogha pojawiły się już jesienią. Pokusa jest ogromna, ponieważ w miejskiej kasie może brakować nawet 18,5 mld dolarów. Z tego powodu Detroit Institute of Arts (DIA), który posiada w swych zbiorach ponad 66 tys. dzieł sztuki, stał się łakomym kąskiem.
Instytucja prawie samorządowa
Problem polega jednak na tym, że DIA mimo tego, że jest instytucją samorządową, to utrzymuje się główne dzięki zewnętrznym źródłom finansowania, a ogromna większość jej zbiorów pochodzi z prywatnych datków. Te zostały obwarowane różnego rodzaju zastrzeżeniami, co do ich przeznaczenia. Z miejskiej kasy zakupiono zaledwie ok. 5 proc. zbiorów, z czego znaczną część w latach dwudziestych XX w. Jednak wartość tylko tej części kolekcji dom aukcyjny Christie’s na zlecenie miasta wycenił na kwotę od 454 mln do 867 mln dolarów.
300 milionów na ratunek
Pojawili się również obrońcy zbiorów DIA , którzy sprzeciwili się bezprecedensowej wyprzedaży majątku muzealnego. Ostatnio dziewięć lokalnych i ogólnokrajowych fundacji zgodziło się przekazać na ten cel niebagatelną kwotę 330 mln dolarów. Oczywiście nie bez warunków. Pieniądze mogą przekazać miastu, jeśli dzięki temu zabezpieczone zostałyby zbiory DIA. Taka suma pozwoliłaby Detroit złapać na chwilę oddech w rozmowach z wierzycielami, więc propozycja wydaje się być ciekawa.
Są również inne koncepcje ratowania kolekcji przed wyprzedażą. W grę wchodzi zaangażowanie pieniędzy stanowych, czy federalnych, ale wtedy DIA musiałby ze swą działalnością wyjść poza granice miasta. Rozpatrywana jest również możliwość przekazania zbiorów organizacji non-profit.
Emerytura za van Gogha
Z drugiej strony są jednak wierzyciele, w tym między innymi dwa miejskie fundusze emerytalne, z których wypłacane są świadczenia byłym policjantom oraz pracownikom miejskim. Tylko na pokrycie zobowiązań wobec emerytów potrzebne jest 3,5 mld dolarów. Wierzyciele nie zgadzają się na to, żeby zbiory DIA mogły opuścić Detroit nieobciążone długiem. Apelują również do sędziego Geralda Rosena – który prowadzi postępowanie upadłościowe miasta – o powołanie niezależnego komitetu do oceny wartości zbiorów, ponieważ wycenę Christie’s uważają za zaniżoną.
Walka o ocalenie zbiorów DIA wciąż trwa. Jaki będzie jej finał dowiemy się najprawdopodobniej w ciągu najbliższych miesięcy. Niezależnie jednak od wyniku, DIA nie będzie zapewne już tą samą instytucją. Jak w Polsce mogłaby wyglądać taka sytuacja? Ciężko nawet sobie wyobrazić, żeby na przykład województwo dolnośląskie bankrutując zlicytowało Panoramę Racławicką, a rząd chciał spłacić dłużników Bitwą pod Grunwaldem Jana Matejki.