Chirurg, specjalista medycyny rodzinnej i estetycznej, członek Polskiego Towarzystwa Medycyny Estetycznej i Anti-Aging oraz Polskiego Towarzystwa Lekarskiego. Wykładowca w Europejskim Centrum Szkoleniowym Anti-Aging i w Podyplomowej Szkole Medycyny Estetycznej, prekursor filozofii „positive pro-aging” w Polsce i na świecie, konsultant i szkoleniowiec międzynarodowych koncernów farmaceutycznych i kosmetologicznych. Autor artykułów prasowych i naukowych, ekspert w licznych programach telewizyjnych oraz radiowych. Opracował autorskie innowacyjne metody terapeutyczne pozwalające na uzyskanie skutecznych, lecz naturalnych efektów odmładzania.
BWL: Prime Clinic w Warszawie to klinika medycyny estetycznej oferująca indywidualną opiekę medyczną i kosmetologiczną. Co to konkretnie oznacza?
RCh: Przed nikim nie zamykamy drzwi. Nie odstraszają nas problemy zdrowotne pacjentów, a wręcz przeciwnie. Uważam, że medycyna estetyczna to bezcenne wsparcie w procesie zdrowienia. Przedwczesne starzenie i inne defekty w wyglądzie to przecież problem wielu osób zmagających się z zaburzeniami hormonalnymi i metabolicznymi, skutek przewlekłego stresu, traumatycznych doświadczeń, a wreszcie konkretnych, poważnych chorób. Mnie i mój zespół zawsze interesuje efekt, jaki pacjent chce osiągnąć. Naszym zadaniem jest znaleźć bezpieczne metody i narzędzia pozwalające na jego realizację. Przez lata zbudowaliśmy bardzo szeroki wachlarz zabiegów z zakresu medycyny estetycznej, chirurgii oraz kosmetologii twarzy i ciała. Bywa, że realizację trzeba odłożyć w czasie czy zmodyfikować oczekiwania. Bezpieczeństwo pacjentów pozostaje priorytetem, a sam proces terapeutyczny zawsze odbywa się w porozumieniu z lekarzem zajmującym się głównym schorzeniem.
BWL: Czy osoby obiektywnie zdrowe też znajdą coś dla siebie w Prime Clinic?
RCh: Trudno byłoby znaleźć kogoś, kto jest w pełni zdrów i jeszcze optymalnie dba o to zdrowie. Mnie nie interesuje tylko tu i teraz, ale także to, co będzie się działo z ciałem pacjenta za, powiedzmy, 10–20 lat. Od zawsze byłem zwolennikiem medycyny pro-aging. Działania pronaturalne i profizjologiczne – nowość w medycynie estetycznej i w chirurgii ogólnej są mi bliskie od wielu lat. Jeszcze przed studiami interesowałem się medycyną chińską, japońską czy terapią manualną. Za bezcenne uważam inspiracje z całego świata, zarówno najnowocześniejsze osiągnięcia, jak i czerpanie z tradycji. W mojej klinice staramy się podpowiadać pacjentowi, jak lepiej żyć i lepiej wyglądać na każdym etapie życia.
BWL: A tak konkretnie?
RCh: Tradycyjna medycyna estetyczna zakładała, że jak człowiekowi gdzieś zrobiła się zmarszczka, to trzeba ją zaraz wyciąć. Kiedyś nie obowiązywały protokoły bezpieczeństwa, które opierały się na biodynamice twarzy, fizjologii – liczył się tylko natychmiastowy efekt. Ale czy poszarzała, ziemista cera pozbawiona nawet zmarszczek mimicznych naprawdę wygląda lepiej od rozświetlonej, zdrowej twarzy z naturalnie wygładzonymi, pojedynczymi, szlachetnymi zmarszczkami? Ja nie mam wątpliwości. Podstawą medycyny estetycznej było jeszcze niedawno wywołanie stanu zapalnego w celu pobudzenia naturalnych procesów gojenia. Różnie bywało z efektami, ponieważ w ten sposób doprowadzano do przewlekłego stanu zapalnego w skórze, który przyśpiesza proces starzenia. Teraz, przynajmniej w mojej klinice, z przewlekłym stanem zapalnym przede wszystkim się walczy za pomocą skutecznych i silnych narzędzi. Skóra to najważniejszy organ układu immunologicznego. Trzeba go wspierać i w tym celu wykorzystujemy choćby moc antyoksydantów w mniej lub bardziej inwazyjnych procedurach, a także zaawansowane zabiegi z zakresu chirurgii, poprawiające wygląd i samopoczucie naszych pacjentów.
BWL: Na jakie efekty mogą liczyć Pana pacjenci?
RCh: Bezpieczne techniki zgodne z anatomią, fizjologią i biodynamiką pomagają skorygować niedoskonałości, które pacjentowi najbardziej przeszkadzają. Pacjenci wychodzą od nas naturalnie piękniejsi. Dowodem na to, że są zadowoleni, jest fakt, że polecają nas znajomym i sami wracają. Wygładzając skórę, nie zapominamy choćby o owalu twarzy. Nie koncentrujemy się zresztą tylko na twarzy, lecz obchodzi nas całe ciało. Jesteśmy w czołówce w zakresie wykonywania liposukcji wodnej, korekcji powłok brzusznych czy lipotransferów. W ofercie mamy bardzo szeroki zakres zabiegów na ciało, dzięki czemu nasza oferta jest kompletna i pozwala całościowo zatroszczyć się o naszych pacjentów i zaproponować im najlepsze, indywidualne plany zabiegowe.
BWL: Na czym się Pan koncentruje jako uznany konsultant i szkoleniowiec międzynarodowych koncernów farmaceutycznych i kosmetologicznych?
RCh: Poza pracą w mojej klinice nieustannie prowadzę na całym świecie szkolenia dla lekarzy. Daje mi to wciąż świeże spojrzenie na to, co robię od lat, a dodatkowo pozwala na ciągły rozwój, zarówno osobisty, jak i zawodowy. Tworząc protokoły bezpieczeństwa dla najpoważniejszych firm z naszej branży, skupiam się na przywracaniu równowagi metabolicznej skóry. Trzeba wymiatać wolne rodniki, obniżać stres oksydacyjny, a wtedy pacjenci mogą się naprawdę dobrze czuć we własnej skórze.
BWL: Nie wygląda Pan na seniora. Czy mogę sobie pozwolić na niedyskrecję i zapytać, z jakich zabiegów sam Pan korzysta?
RCh: Oczywiście, chętnie odpowiem na to pytanie. Jako lekarz medycyny estetycznej staram się być też wizytówką swojej firmy. Uważam, że dbanie o siebie jest ważne zarówno ze względów zawodowych, jak i osobistych. Sam korzystam z kilku zabiegów, które pomagają mi utrzymać zdrowy i młody wygląd. Przede wszystkim regularnie korzystam z zabiegów bioregeneracyjnych, aby dostarczyć skórze niezbędnych składników odżywczych i pobudzić naturalne procesy odbudowy tkankowej na wszystkich jej poziomach. Częścią mojej rutyny pielęgnacyjnej są również pomagające w odświeżeniu i regeneracji skóry peelingi chemiczne. Sporadycznie stosuję botoks w celu redukcji zmarszczek mimicznych oraz kwas hialuronowy do subtelnego modelowania konturów twarzy. Te zabiegi pozwalają mi nie tylko dbać o wygląd, ale również testować i oceniać efektywność metod, które rekomenduję moim pacjentom.
BWL: „Wyjść z cienia” to Pańska nowa, ważna inicjatywa. O co w niej chodzi?
RCh: Czasem trafiają do mnie pacjentki – przynajmniej do tej pory były to głównie kobiety u których nieakceptowanie własnego wyglądu nie ma nic wspólnego z procesem starzenia czy klasycznie rozumianym problemem urodowym. Potworne blizny na duszy i ciele czasem nie pozwalają wyjść im z domu i stygmatyzują. Trafiła do mnie choćby pacjentka tak pocięta nożem, że trudno sobie coś takiego wyobrazić nawet lekarzowi. Przyjmuję kobiety z bliznami po leczeniu ratującym życie, po oparzeniach chemicznych i wypadkach. To są niewyobrażalne dramaty. Czasem spotykam takie pacjentki przy okazji badań klinicznych prowadzonych w naszej klinice. Kiedy indziej kierują je do mnie lekarze, którzy wiedzą, że nowoczesna medycyna estetyczna i chirurgia plastyczna może te dzielne kobiety przywrócić społeczeństwu i pomóc im właśnie wyjść z cienia. Mam nadzieję, że Fundacja Positive Pro-Ageing umożliwi wspieranie takich pacjentów niezależnie od ich sytuacji finansowej. Aktualnie projekt jest w powijakach, ale stał się dla mnie priorytetem, więc w najbliższym czasie będzie się to zmieniać.