To już pewne: Turkus wkroczył do firm. Turkusowi ludzie są wśród nas. O swoich firmach mówią jak o żywym organizmie. I wiedzą, że siłą sukcesu są ludzie. Ludzie spełnieni, dumni i szczęśliwi. Tacy, którzy realizują się i są świadomi swojego miejsca na świecie.
„Na Ziemi jest miejsce dla każdego człowieka” – mówi Żaneta Poirieux, założycielka Human Integral Institute. – „Nikt mu tego nie zabierze! Świat człowiekowi zawsze da to, co ten naprawdę powinien otrzymać. Nie trzeba się martwić.”
Turkus to koncepcja z duszą. Przeciwieństwo organizacji, w której człowiek jest jedynie trybikiem napędzanym przez kierownictwo czy prezesa. Przeciwieństwo machiny nakręconej na osiąganie celów. Turkusowa Organizacja to taka, w której człowiek z własnego wyboru angażuje się w różne zadania. Sprawuje funkcję, a nie obsadza stanowisko. I wreszcie – nie musi błyszczeć perfekcją. Nie musi być idealny, stanowczy, kierować się ślepą determinacją. Ma się uczyć poprzez doświadczenie, ufać swojej intuicji. Nikt mu nie każe zostawiać emocji w domu. Niech weźmie je ze sobą do pracy, podobnie jak intuicję. Turkusowa Organizacja daje przestrzeń na kreatywność i człowieczeństwo. Nastają czasy, w których firmy chcą się liczyć ze swoimi członkami. A oni traktują je jak żywe istoty napędzane mocą pięknego życia. Takich firm przybywa; i na świecie i w Polsce. Niektóre powstawały jeszcze w ubiegłym stuleciu i ich sukces jest dowodem na to, że można żyć i pracować inaczej.
Turkusowe Organizacje opierają się o trzy filary: samozarządzanie, dążenie do pełni i cel ewolucyjny. Idea samozarządzania okazała się skuteczna: konsensus, brak potrzeby hierarchii i dobre, konstruktywne relacje między pracownikami odniosły sukces. Samozarządzanie odrzuca hierarchię, która zrodziła walkę o stanowiska, obdarła człowieka z ludzkich cech, pozostawiając mu chciwość, podatność na gierki polityczne, lęk i nieufność. Na przeciwległym końcu firmy wznieciła niechęć i zrezygnowanie oraz pomogła uformować się związkom zawodowym, których celem jest przeciwstawienie się władzy. Bardzo częstym efektem takiego systemu jest powszechny brak motywacji, marnowanie energii i talentów, czyli tego, co przecież od najmłodszych lat buduje nas jako ludzi. Dlaczego mamy to tłumić? Czy nie lepiej rozwijać ciekawość, zdobywać doświadczenie i budować swobodę wypracowywania własnych rozwiązań? W Ewolucyjnym Turkusie to jest możliwe. Tu nie ma stanowisk, ale są funkcje i role. Nie ma kierownika, który planuje, analizuje, kontroluje, wyznacza kierunki, mierzy, ocenia i rekrutuje. Te zadania są elementami zobowiązań każdego z członków danego zespołu. We francuskiej firmie Favi, robotnik może być operatorem wielu maszyn, koordynować zamawianie dostaw dla zespołu, planować i optymalizować pracę, a także rekrutować nowych pracowników. Jego przewaga wobec tradycyjnego kierownika tkwi w doświadczeniu i wiedzy, którą posiada dzięki codziennej praktyce. Natomiast powierzenie mu rekrutacji przekłada się na nabycie pracownika, który – zwyczajnie mówiąc – pasuje i dogaduje się z zespołem. Czynny udział pracowników w rekrutacji przekłada się też na autentyczność: nikt nie jest lepszym ambasadorem firmy czy godnym zaufania jej przedstawicielem niż pracownik, który jest dumny ze swojego miejsca pracy. Taka osoba mówi o firmie szczerze, cieszy się i docenia jej wartości. Ostatecznie też decyduje, z kim będzie na co dzień pracowała.
Dążenie do pełni, drugi filar, o który opiera się Turkus, to możliwość pozostania takim człowiekiem, jakim jest się naprawdę. Zasady i założenia Turkusu pozwalają ludziom pozostać autentycznymi. Tu nie ma sytuacji, w których wybiera się inne cechy w pracy, a inne okazuje się w domu. Nowozatrudnieni pracownicy, którym poświęca się mnóstwo czasu, przechodzą przez szkolenia, podczas których uczą się, jak działa firma i jakimi powinni wykazywać się umiejętnościami, by móc się w niej odnaleźć. Turkus nie nadaje etykiet i nie robi z pracowników postaci o odpowiedniej osobowości. Docenia różne umiejętności człowieka: od wiedzy poprzez planowanie czy organizację. Daje się pracownikowi swobodę rozwoju, poznawania nowego. Funkcje są jak najbardziej zamienne, a szkolenia wybierane wedle potrzeb czy uznania samego pracownika. To znów przeciwieństwo tego, z czym spotykamy się w wielu korporacjach, w których stosowne działy decydują o tym, jak szkolić pracowników, by wyeliminować ich słabe punkty. Pewną ilość czasu przeznacza się na szkolenia, które pomagają poznać zasady dobrej współpracy czy budują umiejętność radzenia sobie w sytuacjach konfliktowych, w których może pojawić się gniew czy inne emocje. Pracownikom okazuje się tu wsparcie w identyfikacji problemu i naprowadza na odnalezienie rozwiązania.
W Turkusie trenerami nierzadko zostają też sami pracownicy. Znają swój zespół, znają potrzeby innych i czują potrzebę podzielenia się własnym doświadczeniem czy wiedzą. Mają świadomość tego, jak rozmawiać ze swoim zespołem i czym go zainteresować.
Człowieczeństwo Turkusowych Organizacji przebija się również w trzecim filarze, którym jest cel ewolucyjny. Jako że firmy działające na zasadach turkusowych postrzegane są za byty mające własne życie i poczucie kierunku, w którym zmierzają, nie trzeba tu marnować energii na przewidywanie czy kontrolowanie przyszłości. Ważne jest natomiast, by słuchać tego, co dzieje się w teraźniejszości i reagować na nią. W ten sposób można się inspirować i doskonale czuć kierunek rozwoju firmy. Pojawia się tu pojęcie „wyczuwanie”, które podkreśla nasz dar zauważania, jeśli coś dzieje się nie tak lub jeśli pojawia się nowa szansa. A ponieważ mamy do czynienia z samozarządzaniem i brakiem hierarchii, nie spycha się odpowiedzialności na kogoś innego. I tak samo każdy może być inicjatorem zmian. Te przecież w życiu zachodzą niespodziewanie – tym samym łatwo jest dojść do wniosku, że wcześniejsze planowanie polegałoby na zgadywaniu i niekoniecznie miałoby logiczne miejsce w Turkusowej Organizacji. Podsumowując – wyczuć i reagować, zamiast przewidywać i kontrolować. Odchodzi się też od badania czy podglądania konkurencji, bo takie pojęcie nawet nie istnieje. Każda organizacja żyje dla celu swojego istnienia. Każdy, kto może pomóc jej w rozwoju, jest sprzymierzeńcem – rynek buduje się razem.
Chaos? Nie, bo jest tu niesamowity wręcz porządek wynikający z konstruktywnej współpracy. Utopia? Też nie, bo już wiadomo, że takie systemy istnieją. Monotonia? Nigdy! W każdym działaniu Turkusowych Organizacji na pierwszy plan wychodzi człowieczeństwo i człowiek. Człowiek świadomy swojej pozycji i swoich potrzeb. A że każdy z nas jest inny, podobnie jak nie ma dwóch takich samych turkusów, to i życie w Turkusowych Firmach toczy się swoim torem, który nieuchronnie prowadzi do sukcesu.
Karolina Karbownik