Jej zamiłowaniem jest naturalnie piękna, zdrowa skóra. Amelia Pietryka pomaga kobietom rozwiązywać ich problemy skórne na głębszym poziomie.
BWL: Jest Pani specjalistką medycyny funkcjonalnej i naturalnych metod przywracania homeostazy organizmu. Proszę powiedzieć, jak wyglądała Pani droga zawodowa i co doprowadziło Panią do tego właśnie miejsca?
AP: W mojej ocenie zbyt późno natrafiłam na medycynę funkcjonalną i zbyt dużo czasu poświęciłam medycynie klasycznej (zachodniej). Studia na UJ w Collegium Medicum to była dla mnie ciekawa przygoda, jednak czułam, że brakuje jakiegoś elementu w leczeniu chorób i że nie ma w niej nacisku na prawdziwe budowanie zdrowia. Profilaktyka nie oznacza jedynie wczesnego wykrywania chorób, ale podejmowanie celowych działań, aby choroba nie wystąpiła. Po ukończeniu studiów na UJ i kilkunastu latach pracy dla firm farmaceutycznych przy badaniach klinicznych zdecydowałam się na studia w USA, aby zgłębić tajniki medycyny funkcjonalnej. Miałam możliwość uczenia się od lekarzy, którzy już od wielu lat stosują zaawansowaną diagnostykę i metody oparte na interwencjach dietetycznych, ukierunkowanych zmianach w stylu życia i celowanej suplementacji. Dopiero tam otworzyłam oczy na fakt, ile czynników ma wpływ na nasze zdrowie.
BWL: Na czym opiera się medycyna funkcjonalna i czym różni się od medycyny konwencjonalnej?
AP: Medycyna funkcjonalna, najprościej mówiąc, jest medycyną zdrowia, zajmuje się kreowaniem optymalnego poziomu zdrowia. Co to oznacza? U osoby zdrowej, bez objawów i dolegliwości wspieramy funkcje regeneracyjne organizmu, opóźniamy procesy starzenia się, wspieramy mitochondria i energię organizmu, badamy występowanie niedoborów na bardzo wczesnym etapie, zanim spowodują jakieś szkody w organizmie. Działamy prewencyjnie i stosujemy takie interwencje, aby organizm działał na najwyższym poziomie zarówno umysłowo, jak i fizycznie. Znaczenie ma poziom libido, koncentracja, jakość snu, poziom energii, samopoczucie. Natomiast u osób z dolegliwościami szukamy podstawowej przyczyny powodującej problem „root cause”. Szukamy korzeni dolegliwości, a nie tylko sposobu na zgaszenie objawów. Przykładowo trądzik to jest choroba w obrębie gruczołu łojowego w skórze, ale antybiotykoterapia, wzmożone mycie i wysuszanie skóry nie jest rozwiązaniem problemu. A on często kryje się w wysokim poziomie insuliny, stanach zapalnych w organizmie, niedoborach pokarmowych, przepuszczalnych jelitach, słabej odporności organizmu i zaburzeniach hormonalnych wywołanych przez nieprawidłowy styl życia.
BWL: W swojej pracy zajmuje się Pani terapią problemów skórnych. Czy pracuje Pani głównie z kobietami?
AP: Zawodowo pracuję głównie z kobietami, ale zdarzają się coraz częściej pytania dotyczące terapii dzieci i mężczyzn (być może niedługo rozszerzę ofertę). Pacjenci płci męskiej to dotychczas głównie osoby z mojej rodziny i mężowie przyjaciółek.
Jest wiele kobiet, które nie znalazły pomocy w gabinetach lekarskich, dermatologicznych, czy endokrynologicznych. Ich problemy ze skórą po zakończonych terapiach często wracają, z tego powodu, że nie dotarły do podstawowej ich przyczyny i nie zmieniły swojego stylu życia. A ja takie zmiany w ich życiu wprowadzam, czasem słyszę, że są bardzo duże i intensywne, ale wtedy pracujemy nad rozłożeniem ich na etapy. Zależy mi na tym, aby zmiany nie generowały dodatkowego stresu, którego w naszym otoczeniu mamy już zbyt wiele. W mojej terapii jest dużo elementów pomagających ten stres złagodzić, tzw. stress management lub praktyki kontemplacyjne. Pracuję w formie konsultacji on-line jeden na jeden, a ponadto założyłam Klub Agently Skin Lovers, gdzie udostępniam szeroką wiedzę niezbędną do pracy samodzielnej.
BWL: Czy są jakieś złote zasady, które każdy z nas może zastosować, a które docelowo poprawią kondycję naszej skóry?
AP: Mam mnóstwo takich wskazówek. Warto pamiętać, że zdrowie i uroda skóry opierają się na czterech filarach, które określiłam w swojej pracy i są to:
dieta i styl życia, regularne badania laboratoryjne i kontrola kluczowych parametrów, odpowiednia pielęgnacja domowa, profesjonalne zabiegi u kosmetologa i lekarza medycyny estetycznej. Picie ośmiu szklanek wody to bardzo dobra praktyka. Bez odpowiedniego nawodnienia nasz metabolizm nie będzie działał prawidłowo i z organizmu nie będą wydalane toksyny, nie będzie też nawilżenia skóry. Powinno się jej pić około 30 ml na każdy kilogram masy ciała dziennie, a nawet więcej, jeśli mamy aktywność fizyczną. Bardzo dobrym zwyczajem jest rozpoczynanie dnia od szklanki ciepłej (!) wody, dzięki temu pobudzamy układ trawienny, wątrobę i żołądek.