Św. Augustyn powiedział : Świat jest książką i Ci, którzy nie podróżują – czytają tylko jedną stronę.
Życie każdego człowieka to w pewnym wymiarze ciągła podróż – z postojami, odpoczynkiem, etapami bardzo ciężkimi, w towarzystwie lub w samotności. Niektórzy mówią, że kto nie podróżuje ten prawdziwie nie żyje. Z jednej strony może być to częściowo prawda, niemniej szczęście człowieka nie zależy od tysięcy przebytych kilometrów. Bywają ludzie bardzo szczęśliwi – żyjąc tylko w swoim domu i ogródku. Należy to podziwiać i szanować.
Z drugiej jednak strony w obecnych realiach świat bardzo się otworzył. Przecinamy niebo, strefy czasowe, próbujemy dań w różnych zakątkach świata, obserwujemy żółwie koło naszych stóp na plażach, nurkujemy w rajach raf koralowych. Dostępne jest praktycznie wszystko, choć nie wszystko się powinno. To powiedzenie świetnie odnosi się do osób, które dużo podróżują – szczególnie w kwestiach zapewnienia sobie bezpieczeństwa. Można byłoby napisać kolejną książką o zachowaniach w podróży, o tym co jest odpowiednie, bezpieczne, a czego należy się wystrzegać. W tym tekście chciałabym jednak w sposób jak najbardziej zwięzły skupić się na znaczeniu podróży i jej wpływie na nasze życie.
Nie chodzi o sposób podróżowania, ale o wpływ podróży na nasze emocje, samorozwój, zresetowanie umysłu. W życiu milionów ludzi podróże odegrały ogromną rolę – pomogły im odnaleźć samego siebie, poukładać wiele kwestii, odpowiedzieć sobie na wiele trudnych pytań. Kiedy ludzie zaczynają odczuwać wypalenie, przemęczenie, zastanawiać się nad wielkimi zmianami w życiu –warto, aby zapytali siebie, czy nie powinni po prostu na chwilę wyjechać. Zmienić otoczenie, środowisko, klimat, perspektywę. Bardzo często okazuje się, że wielkie zmiany w głowie były tylko wołaniem o odpoczynek, chwilowe wyłączenie się, znalezienie harmonii wewnętrznej. Z mojej perspektywy życie bez podróży byłoby blade i dużo uboższe. Nie gorsze, nie mniej szczęśliwe – po prostu uboższe.
Nasi przodkowie udowodnili nam, że nie czasy, nie otoczenie, ale dusza człowieka decyduje o jego stylu życia. Od 1929 roku mój dziadek przepłynął nie jeden raz ocean na statku, na którym wielu śmiałków poszukiwało nowych lądów. Pradziadek podróżował do Mandżurii, gdzie zawoził jedne towary, a przywoził inne. Takie wyjazdy były początkiem podróży zawodowych i trwały wiele miesięcy. Już wówczas biznes zaczynał się od wymiany kontaktów, nauki języka, przedsiębiorczości. Podróże były początkiem zarobku, który opierał się na wymianie dóbr. Rodziny nie widziały się długi czas, z niecierpliwością oczekiwały na list, jakąkolwiek informacje przekazaną przez kogokolwiek. Rozłąki były dużo boleśniejsze niż dzisiaj i nigdy nie dawały pewności, czy ludzie zobaczą się po raz kolejny. Środki transportu nie były tak rozwinięte, podróżowali ludzie bardziej wykształceni, odważni, a często po prostu śmiałkowie życiowi. Podróże dla artystów, poetów były źródłem inspiracji, weny twórczej, szansy na tworzenie niezapomnianych dzieł.
Podróżowały także kobiety, choć w tym przypadku samotna podróż była obarczona ogromnym ryzykiem – należało ze względów bezpieczeństwa mieć opiekę lub męskie towarzystwo. Świat był inny, choć ludzie byli tacy sami. Świat nas, kobiet niesamowicie się dzisiaj wzbogacił. Obecnie możemy podróżować, same wybierać kierunki wyjazdów, realizować własne marzenia i plany. Uważać zawsze trzeba, niemniej w bezpiecznych krajach nikt nie oczekuje od nas męskiej opieki i towarzystwa. Nasze życie bardzo się zmieniło.
Mieszkamy w różnych krajach, jesteśmy niezależne finansowo, prowadzimy blogi, fotografujemy, uwieczniamy, dzielimy się oglądanymi krajobrazami i lądami. Przede wszystkim jednak podróżując – uczymy się dystansu do swoich problemów i spojrzenia na nasze utarte ścieżki z nowej perspektywy. Zdobywamy świadomość, że na naszym spojrzeniu, schematach i sposobach postępowania świat się nie kończy. To co u nas jest normą – u innych jest absolutnie nie akceptowalne i na odwrót. Rozumiemy, że bez sporej dozy tolerancji i akceptacji – nie mamy szans współistnieć w otwartym dla wszystkich świecie.
Kobieta dojrzewa rozmawiając, przeżywając, obserwując i mając czas dla samej siebie. W biegu, gonitwie, pomiędzy praniem, gotowaniem, sprzątaniem i opieką nad dziećmi – nie jest w stanie zastanowić się nad pytaniem, czy jest szczęśliwa, czy idzie dobrą ścieżką, czy jest w stanie znaleźć harmonię w sobie i dać ją także najbliższym. Kobieta, która ze sobą nie rozmawia, nie ma kontaktu – żyje w coraz większym zmęczeniu, frustracji, gniewie. Odbija się to na otoczeniu, rodzinie, najbliższych ludziach. Można zastanowić się, czy nie warto poszukać wyciszenia w świecie, w podróży, w chwilowym resecie, zamiast czekać na wypalenie i rzucać się w wir romansów, szybkich przeprowadzek i nieprzemyślanych zmian. W moim życiu podróże miały wiele barw i odcieni.
Będąc jeszcze nastolatką z podekscytowaniem pokonywałam trasę pociągiem Berlin – Warszawa, żeby dostać się na Okęcie, skąd LOT obsługiwał wycieczki na bajeczne i niedostępne wówczas w naszym kraju na szeroką skalę Baleary. Jako bardzo młoda dziewczyna uczyłam się, obserwowałam, analizowałam, wiedziałam już, co nie jest dla mnie. Przyroda, natura, wyspy – wspaniałe przeżycie. Szalone imprezy w pianie do białego rana, alkohol, używki, nieprzespane noce – to nie byłam ja. Uwielbiałam wstawać rano, kiedy większość ludzi spała -samotnie udawać się na plażę, patrzeć na budzący się dzień, mieć siłę, apetyt na zwiedzanie i dobre samopoczucie. Nocne szaleństwa uważałam za ciekawą rozrywkę, niemniej mało dla mnie atrakcyjną. Nie negowałam turystów przylatujących czarterami tylko na weekendowe imprezy – każdy z nich dokonywał swoich wyborów. Ja dokonywałam swoich.
Później były inne wyspy, kraje, stolice państw, szlaki. Sercem pokochałam Londyn, Tatry słowackie, rosyjskie bezdroża i niesamowite cerkwie, Austrię, Dolomity, alpejskie miasteczka, Rzym, Majorkę, przejrzysty Adriatyk, wybrzeża Afryki, sycylijskie krajobrazy, wietrzny Kos, greckie oliwki, bajeczną Tropeę, chorwackie krajobrazy, widoki ze wzgórz Asyżu i wiele innych, cudownych miejsc, w których mogłabym pozostać na długo. Nie stały mi się bliskie Wenecja, Ibiza, ukraińskie Karpaty, Kalabria, kreteńskie upały, tunezyjska Sahara, rosyjski Kaliningrad. Sercem zawsze jestem związana z Bieszczadami, jeziorem Niesłysz, Bukowiną Tatrzańską.
Do dzisiaj kocham Berlin- podobnie jest z Krakowem i Warszawą oraz z Zieloną Górą i ukochanym Świebodzinem. 20 lat podróży – zawodowych oraz prywatnych, dla swojego rozwoju. W czasach, kiedy nie było mediów społecznościowych, kiedy LOT obsługiwał większość tras, kiedy leciało się w świat bardziej, żeby przeżyć, niż pokazać – podróże miały inny posmak. Loty balonami, rejsy statkami, wspaniałe smaki i krajobrazy. Wtedy było to wielką przygodą bez możliwości przeczytania o każdym zakamarku świata w internecie. Wszystko było niespodzianką, zapierało dech w piersiach.
Dla naszych dzieci wszystko się zmieniło. Latają praktycznie od urodzenia – doświadczają tych zmian jako spraw oczywistych. Można podejrzewać, że te szerokie możliwości sprawią, że zaczną one z wielkim uporem szukać jednego, stałego miejsca i przestaną z zachłannością naszego pokolenia podziwiać co kilka miesięcy inną wyspę. Nie jest to po prostu dla nich oczekiwaną atrakcją, ale oczywistością a czasami i zmęczeniem. Dzisiaj ludzie związani z biznesem lub show-biznesem często po prostu muszą przemieszczaćsię po świecie. Staje się to obowiązkiem, który po wielu latach może po prostu męczyć organizm. Warto łączyć to ze zwiedzaniem, poznawaniem, podziwianiem – nie jest to wówczas tylko praca, ale przede wszystkim wspaniałe przeżycie.
Czy warto podróżować z dziećmi? Czy lepiej jeździć samej ? Dla kobiety etapy życia wpływają na odbiór, sposób i możliwości podróżowania. Kiedy jesteśmy same- podróżujemy, aby odnaleźć swoje przeznaczenie, poznać świat, ludzi, doświadczać, poszaleć, przeżyć, pracować, uczyć się języków i nowych umiejętności, zdobywać kontakty, próbować i smakować. Jest to piękny czas, którego nikt nie jest w stanie zakłócić. Same jesteśmy sobie sterem i okrętem – same wybieramy, zarabiamy, ponosimy konsekwencje. Podczas trudności – szukamy rozwiązań, nie jesteśmy obwiniane i nikt nas za ewentualne komplikacje w podróży, zaniedbania i niedociągnięcia nie obwinia. To piękny czas i warto go celebrować, korzystać z niego w mądry i bezpieczny sposób. Przeżywanie wycieczek z przyjaciółmi, znajomymi pozwala dziewczynie poznać samą siebie w różnych sytuacjach. Nie w roli córki, matki, żony – ale prawdziwej siebie jako młodej kobiety. Myślę, że to bardzo cenne doświadczenie.
W trakcie trwania związku z partnerem- podróże dla kobiety stają się nowym doświadczeniem. Z jednej strony wspaniale można razem wybierać kierunki wyjazdów, analizować, planować – z drugiej należy osiągać kompromis, bo jeden kocha błękitne laguny a drugi wspinaczki górskie i należy po prostu umieć się porozumieć. Mówi się, że zanim zdecydujemy się na małżeństwo – powinniśmy wyjechać z kimś w podróż. Ona zawsze przynosi niespodzianki, zmęczenie. Trzeba w jakimś stopniu zaufać drugiej osobie, zdać się na nią w wielu sytuacjach, ponieważ podróż to zawsze w jakimś stopniu niewiadoma. Można zobaczyć, jak druga osoba reaguje w zmęczeniu, zmianie klimatu, w niespodziewanej chorobie swojej lub naszej, w zagubieniu, w niewyspaniu.
Nie jesteśmy w stanie takich sytuacji zaobserwować w znanym nam środowisku. Podróż dla związku to genialny sprawdzian.. John Steinback powiedział : Podróż jest jak małżeństwo. Podstawowym błędem jest myślenie, że możesz ją kontrolować. Kobieta powinna podróżować z partnerem – poznać, poobserwować, wspólnie przeżyć. Wiele par już na etapie pakowania zaczyna się kłócić. Spóźnienia samolotów, brak gotowego pokoju, konieczność zmiany planów, niespodziewana choroba – to już często gwóźdź do trumny nieudanych związków. Wiele jednak par z wielką radością wspólnie podrożuje – wspierają się, pomagają sobie i traktują wyjazd jako wspólną przygodę. Nie ma niczego wspanialszego niż wspólne wspomnienia przygód z podróży – smaków, widoków, wydarzeń.
W życiu kobiety jednak przychodzi moment, kiedy bardzo często wszystko się zmienia – także szansa na kontynuowanie dotychczasowych urlopów, wakacji, wyjazdów. Takim okresem jest macierzyństwo. Byłaby to kolejna książka, gdybyśmy chcieli opisać to pozytywne trzęsienie ziemi w naszym życiu, niemniej warto napisać choć kilka zdań na temat podróży z dziećmi. Nie warto rezygnować z podróży ze względu na posiadanie dzieci, choć uważam, że należy na jakiś czas zmienić ich rodzaj. Powinno liczyć się bezpieczeństwo, zdrowie i warunki na miejscu docelowym. Nie mamy prawa ryzykować zdrowiem dzieci dla własnych planów i to jest po prostu fundamentalna odpowiedzialność. Osobiście nigdy nie zrezygnowałam z podróży mając dzieci. Latały w przestworzach, pływały na statkach, zwiedziały, smakowały.
Zawsze jedna starałam się sprawdzać, czy jestem w stanie w razie choroby, zagrożenia – zapewnić im bezpieczeństwo. Przez pierwsze jednak 2 lata zrezygnowałam z podróży do krajów egzotycznych. Mieliśmy polskie Bieszczady, Tatry, pojezierza. Czy w dalszych latach, już za granicą udało nam się w pełni zachować zdrowie i spokój ? Bywało różnie. W miejscach, których się obawiałam – nic się nie wydarzyło. W miejscach, które uważałam za całkowicie pewne, totalnie bezpieczne – nagle dzieci zaczynały chorować. Takie sytuacje pokazywały nam, jak funkcjonujemy jako rodzina – czy się wspieramy, czy sobie pomagamy, czy nie przerzucamy nerwów na drugą osobę. Zdaliśmy wiele takich egzaminów i były nam one potrzebne. Jeżeli ludzie przebywają tylko w domu, podróżują przez ekran telewizora – ich słowa to tylko teoria. Dopiero osoby, które faktycznie i realnie wchodzą w życiu na głęboką wodę – mogą nas inspirować, doradzać, uczyć. Podróże z dziećmi to wspaniały czas, choć czasami trudny.
Kiedy zapytałam dzieci, co pamiętają z moich urodzin na statku u wybrzeży Afryki powiedziały – piękną muzykę i taką wolność… Wspominamy różne kraje, przygody, umiejętności pilotów, dania, które nam smakowały, ludzi, których poznaliśmy. Materialne prezenty cieszą przez chwilę – następnie o nich często zapominamy. Możemy je też zgubić, zniszczyć. Wspomnień z podróży nikt nam nie zabierze. To wspólny czas, poznawanie siebie i najbliższych, zdjęcia i pamiątki. Mówi się, że turysta nie wie, gdzie był wczoraj, a podróżnik nie wie, gdzie będzie jutro. Patrzenie na zachwyt dzieci, kiedy ląduje się w kolejnym kraju, na ich radość z podziwiania przyrody, otoczenia – jest dla rodzica bezcenna. Uczymy ich w ten sposób życia i pokazujemy, że świat jest wielki i piękny, choć trzeba umieć z niego mądrze korzystać. One w zamian uczą nas szczerego, świeżego, prawdziwego zachwytu nad pięknem tego świata.
W czasie, kiedy dzieci dorosną – ludzie znów mogą zacząć podróżować tylko według własnych marzeń i planów. To wspaniały czas, choć nie jestem w stanie o nim wiele napisać – jeszcze go nie doświadczyłam. Obserwując jednak starsze osoby, które celebrują wyjazdy – myślę, że jest to także inny etap podróżowania. Spokojny, wyciszony, ale niesamowicie piękny. Mieć wówczas sprawdzonego kompana w podróży – bezcenne.
Obecnie w swoim życiu bardzo doceniam spokój, poczucie bezpieczeństwa, swój dom, w którym czuje się najszczęśliwsza. Choć żyje w Krakowie, który kocham- zawsze pozostanę dziewczyną z lubuskiego. To wielkie bogactwo mieć wiele ukochanych miejsc, enklaw. Kocham czas, kiedy siedząc na tarasie czytamy książki, rozmawiamy, jemy ulubione dania. Nasz dom jest pełen rodziny i bliskich osób. Nie wyobrażamy sobie jednak rezygnacji z podróżowania – choć ostatni wyjazd był dla nas zdrowotnie bardzo trudny i po powrocie z lotniska nie byliśmy w stanie przez kilka dni dojść do siebie. Wiedziałam jednak, że za kilka tygodni, organizmy odpoczną i będziemy z innej perspektywy patrzeć na ten wyjazd. Każda podróż to nowy rozdział książki – fascynujący, intrygujący, nieprzewidywalny. Te trudne dni dużo nas nauczyły, zmusiły do refleksji i zastanowienia nad wieloma kwestiami, których nie poruszalibyśmy bez odczucia wyzwań podczas wyjazdu.
Wiele osób powie, iż na dalekie podróże nie mogą sobie pozwolić ze względów finansowych. Można przypuszczać, że każdy może znaleźć coś dla siebie w dzisiejszym świecie. Jest to kwestia chęci i wyboru. Jeden wybierze zakup nowego telewizora, aby oglądać serial, a drugi taką kwotę przeznaczy na kolejny wyjazd. Telewizor za kilka lat będzie do kolejnej wymiany, a wspomnienia i przeżycia zawsze będą z nami. Jedna mama woli kupować dziecku tylko firmowe ubrania, druga woli coś dziecku za te pieniądze pokazać. Każda dokonuje swoich wyborów. Jedna kupi kolejnego misia, druga bilet do muzeum. Warto też, aby obniżyć koszty przelotów, zwiedzać cudowną Polskę.
Nasz kraj także jest wspaniały i piękny, ma morze, góry i niesamowite pojezierza. Mamy zamki, zabytki i cudowne lasy. Możemy pływać, wspinać się, żeglować i zwiedzać. Niekończące się tłumy na Rynku w Krakowie zawsze uświadamiają mi, że mieszkam w tak wspaniałym miejscu, które docenia cały świat. Nie trzeba lecieć na drugą półkulę, żeby móc poszukać zmiany w sobie i otoczeniu. Nie trzeba zmieniać strefy czasowej, aby prawdziwie podróżować. Jeżeli tylko chcemy – zawsze możemy otworzyć nowy rozdział życia, którego nie zniszczy rdza, nie spali ogień i nie ukradnie złodziej – czas prawdziwych, ekscytujących i mądrych podróży.
Moje życie to od wczesnych lat młodości podróż. Jeżeli muszę być na miejscu ze względów rodzinnych lub zawodowych, a potrzebuję chwili wyłączenia się- wsiadam w samochód i celebruję swoje miasto z ukochaną muzyką w tle. Jeżeli mam kilka dni wolnego – przemierzam po raz setny zakorkowaną autostradę, aby przespać choć jedną noc w lubuskim. Podjeżdżam pod Pomnik w Świebodzinie i czuje, że wszystkie rafy koralowe, antyczne budowle i egzotyczne kraje nie dają mi takiego spokoju jak ten rodzimy widok. Jeżeli mam chwilę dłużej – mogę podjechać i popatrzeć na Bałtyk.
W międzyczasie spotkam się z bliskimi ludźmi, którzy mieszkają w odwiedzanych miejscach, porozmawiamy, powspominamy, wypijemy kawę, popatrzymy wspólnie na krajobrazy naszego kraju. Wracam do domu nowa, świeża, spokojna i z poczuciem, że życie jest zbyt cenne, aby marnować choćby jeden dzień na kanapowy letarg. Tego uczę także dzieci, które dzielnie i z radością towarzyszą nam w wyjazdach. Na tamten świat podobno nie zabierzemy niczego – myślę jednak, że właśnie wspomnienia, miłość do świata i ludzi, przeżycia i wspaniałe chwile są jedynym bogactwem, które można po cichutku zapakować i zabrać u schyłku ziemskiego życia w dalekie przestworza.