Wywiad z Jackiem Kawalcem, aktorem teatralnym, filmowym, musicalowym i dubbingowym.
Rozmawia Elżbieta Jeznach
EJ: Po owocnym udziale w programie „Twoja twarz brzmi znajomo” kontynuuje Pan swoją muzyczną przygodę. Czy ma Pan jakiś dokładny plan na swoją przyszłość?
JK: Niebawem rozpoczynam próby do głównej roli w bardzo dużej produkcji musicalowej, której premiera odbędzie się pod koniec lutego przyszłego roku w krakowskiej Tauron Arenie. To będzie wielkie widowisko muzyczne o życiu Karola Wojtyły. Dużo tańca i śpiewu – jak to w musicalu – i oczywiście ogromna odpowiedzialność. Bo postać do odtworzenia niezwykła i niezwykły sposób jej przedstawienia. Wszak nikt jeszcze nie pokazywał Jana Pawła II śpiewającego rockowe songi czy nawet nastrojowe ballady. Wyzwanie tym trudniejsze dla mnie, że na scenie pojawię się w otoczeniu około stu wykonawców. Wśród nich znajdą się tak utytułowani jak Ania Wyszkoni, Edyta Geppert, Agata Nizińska czy bracia Cugowscy. To już niebawem, ale obecnie najbardziej zajmuje mnie duży koncert z największymi przebojami Joe Cockera, którego drugą rocznicę śmierci będziemy obchodzić w grudniu. Przygotowaliśmy coś dla jego fanów: muzyczne show zawierające piętnaście hitów z repertuaru mistrza, które postanowiliśmy wiernie odtworzyć, by brzmiało to i wyglądało tak jak podczas jego koncertów. Próbki naszego koncertowego brzmienia można sprawdzić na YouTube:
Unchain My Heart:
Don’t Let Me Be Misunderstood:
https://www.youtube.com/watch?v=D-KdTE1UdqU
Feelin’ Alright:
https://www.youtube.com/watch?v=89DuZ0_GAGk
Udało mi się zebrać zespół znakomitych postaci ze świata muzyki. Mamy naprawdę mocny skład. Oprócz mnie na scenie jest dziewięcioro muzyków. Są to trzy świetnie brzmiące i rewelacyjnie prezentujące się wokalistki w chórku: Edyta Strzycka, Dominika Sitarczuk i Julka Chmielnik, która gra również na klawiszach i akordeonie, jest też moim wokalnym trenerem od czasu udziału w programie „Twoja twarz brzmi znajomo”, a ponadto: Artur Daniewski (Blondas) – basista Bajmu, Krzysiek Patocki – doskonały perkusista, który mocno dyscyplinuje cały band pod względem rytmicznym, Krzyś Kurzepa, który na gitarze potrafi zagrać jak Gary Moore czy David Gilmour, Piotrek Sławiński, Sylwek Shoenfeld i Michał Niewiadomski, czyli nasza sekcja dęta, która przez lata sprawdziła się w Blue Café. Współpracujemy także z Robertem Chojnackim, którego saksofon zagrał kiedyś w oryginalnym bandzie Joe Cockera.
EJ: Dlaczego repertuar Joe Cocker tak szczególnie przypadł Panu do gustu?
JK: Z jego muzyką – mówię „jego”, choć sam prawie nic nie skomponował, ale można powiedzieć, że jako mistrz coveru każdą piosenkę stworzył na nowo – zetknąłem się już w dzieciństwie i od razu trafiła mi do serca. Te piosenki bardzo pasują do mojego temperamentu scenicznego. Niosą niezwykły ładunek emocjonalny i zawsze są o czymś ważnym dla człowieka. Nie da się ich śpiewać i słuchać bezmyślnie. Zawsze poruszają i inspirują.
EJ: Co chciałby Pan przekazać swoimi występami publiczności?
JK: Przede wszystkim dobrą energię. Wiem, że na koncert czy spektakl ludzie przychodzą głównie dla rozrywki i to mam im do zaoferowania, ale nie tylko, bo kiedy gram lub śpiewam na scenie, zawsze chcę to podeprzeć solidnym warsztatem. Przez lata pracy przekonałem się, że to, co mocno wypracowałem, jest dla publiczności najatrakcyjniejsze. Włożona w próby praca owocuje lekkością i swobodą na scenie. Emocje, które mi towarzyszą, mogą być wtedy naturalne, prawdziwe i szczere. Ludzie nie lubią, kiedy „wciska im się kit”. Im jestem starszy jako człowiek, tym łatwiej przychodzą mi prawda i naturalność sceniczna, bowiem tym więcej emocjonalnych stanów z własnego życia mogę podłożyć pod treści, które przekazuję ze sceny. Choć zdaję sobie sprawę, że Romea już nigdy nie zagram, to wiem, że trzeba mieć dojrzałość i życiowe doświadczenie, by zagrać Cockera czy papieża.
EJ: Na scenie jest Pan jak kameleon, a jakim człowiekiem jest Pan prywatnie?
JK: Zwyczajnym. Mam takie same problemy, potrzeby, lęki, marzenia jak każdy człowiek. Chcę kochać i być kochany. Chcę, by moja rodzina była bezpieczna. Ja oczywiście też chcę się czuć bezpiecznie, chcę się śmiać, mieć dużo czasu na wszystko. Chcę się czuć potrzebny. Wiem jednak, że nie na wszystko mam wpływ, na przykład na to, co strzeli do głowy władcom mocarstw czy choćby władzom naszego kraju. Moje plany i marzenia mogą dla nich nic nie znaczyć. Dlatego staram się cieszyć każdą chwilą spokoju i piękna, którą daje mi los.
EJ: Kiedy w najbliższym czasie będziemy mogli zobaczyć Pana na scenie?
JK: Jeśli chodzi o projekt Joe Cocker – śpiewa Jacek Kawalec, to najbliższy dostępny dla szerszej publiczności koncert planujemy 10 grudnia br. w warszawskim klubie Hybrydy. Oczywiście mamy w zamyśle również większą trasę wiosną i latem, czyli już po premierze wspomnianego wcześniej musicalu Karol, która jest przewidziana 25 lutego 2017 roku w krakowskiej Tauron Arenie.