„Chciałabym, żeby ludzie zaczęli być wobec siebie życzliwi. By osoby, która idzie z naprzeciwka, nie traktować jako potencjalnego wroga, a przyjaciela. To nasz główny narodowy problem, nad którym musimy popracować” – mówi Fryderyk Karzełek, mentor oraz doświadczony szkoleniowiec z dziedziny rozwoju osobistego i finansów.
AŁ: Codziennie budzi Pan tysiące Polaków, by zmieniając swoje nawyki, zmieniali swoje życie. Jak zrodził się pomysł na założenie Klubu 555?
FK: Mniej więcej po trzydziestu latach różnego rodzaju działań i aktywności, które podejmowałem, uznałem, że mam bardzo dużo do powiedzenia oraz że mam pewne talenty, które umożliwiają mi docieranie do ludzi, dotykanie ich serc i mam do tego głos. Pomyślałem, że warto inspirować ludzi. Nie pouczać, moralizować czy straszyć. Chcę pokazać, że można motywować, nie dzieląc ludzi. Od wielu lat wstaję bardzo wcześnie. 20 lipca 2018 roku wpadłem na pomysł, by zainaugurować trzydziestodniowe spotkania o godzinie 6:00 rano. Jeden z moich słuchaczy wówczas podsunął mi pomysł, by to była 5:55 i stąd właśnie wzięła się ta nazwa. Jak Pani widzi, projekt przetrwał znacznie więcej niż planowany miesiąc. Chcę dawać ludziom dobrą energię, by mogli wejść w dzień pełni zaangażowania i śmiechu, by mogli brać życie w garść. Chciałbym pozostać w ludzkiej pamięci jako ten, który pomagał ludziom dobrze rozpocząć dzień.
AŁ: Skąd Pan czerpie inspiracje? Gdzie Pan ładuje akumulatory?
FK: W tym roku skończę sześćdziesiąt trzy lata. To już taki wiek, gdy większość moich rówieśników myśli o tej ostatniej ceremonii, a ja ciągle mam więcej marzeń niż wspomnień. Tak naprawdę nie lubię spotykać się z moimi rówieśnikami, ponieważ oni ciągle narzekają, porównują, jak to było fajnie kiedyś. Mnie to irytuje. Twierdzę, że kiedyś wcale nie było fajnie, a wspaniale jest teraz. Co więcej, wymyśliłem sobie takie marzenie – proszę się nie śmiać – że chciałbym pobić rekord świata w biegu na sto metrów w kategorii wiekowej sto plus. Muszę jeszcze około czterdziestu lat pożyć, by móc je zrealizować. Pomyślałem, że skoro zapiszę sobie takie marzenie, to muszę pracować nad moim ciałem, moim mózgiem, moją mentalnością. To pierwsza rzecz, z której czerpię inspirację. Poza tym dużo czytam, słucham ludzi, rozmawiam z nimi. Zawsze ktoś mnie do czegoś zainspiruje. Inspirację czerpię i z siebie, i z innych. Szukam jej wszędzie. Jestem nastawiony na to, by samemu dawać ludziom inspiracje i wszędzie je dostrzegam, jeśli jestem na tym skoncentrowany.
AŁ: Jacy Pana zdaniem są Polacy? Ci, z którymi ma Pan styczność codziennie podczas porannej audycji, ci, których spotyka Pan na eventach? Czy są otwarci na rozwój, chętni, by czerpać od Pana, czy są jednak sceptyczni?
FK: Moją misją jest przemawianie do ludzi. Nie dzielę ludzi na lepszych ani gorszych. Moim zadaniem jest łączenie ludzi. Ciągle powtarzam, by nie osądzać. Uważam, że najważniejszym słowem, które opisuje nasze społeczeństwo, jest „podział”. Polacy są podzieleni. Bardziej niż inne nacje mamy tendencję do narzekania, komentowania, obgadywania.
AŁ: Nie ma Pan wrażenia, że z coraz większą łatwością przychodzi nam hejtować?
FK: Tak. Widzimy, jak ludzie skaczą sobie do gardeł w mediach czy w social mediach. To jest przerażające. Uważam, że jesteśmy cudownym narodem, który jest mocno podzielony, dlatego mam bardzo dużo jeszcze do zrobienia w tej kwestii. Chciałabym, żeby ludzie zaczęli być wobec siebie życzliwi. By osoby, która idzie z naprzeciwka, nie traktować jako potencjalnego wroga, a przyjaciela. To nasz główny narodowy problem, nad którym musimy popracować.
AŁ: Wiedza jest dzisiaj Pana zdaniem przereklamowana?
FK: Dzisiaj dostęp do wiedzy jest powszechny. Wymyśliłem zawód doradcy rozwoju osobistego. Każdy, kto chce skorzystać z mojej pomocy, przechodzi przez wstępną rozmowę z doradcą, który poprowadzi człowieka za rękę i wskaże, z czego najlepiej skorzystać. Nie jest sztuką zakupić jakieś tam szkolenie i zdobyć certyfikat. Sztuką jest odpowiednie zweryfikowanie człowieka i dostosowanie odpowiedniego procesu szkoleniowego dedykowanego dla klienta i skrojonego pod jego oczekiwania i potrzeby. W szkoleniach nie chodzi o to, by czegoś się dowiedzieć, ale by zmienić swoje zachowanie. Chodzi o to, by naprawdę wdrożyć pewne zmiany. Wtedy jakość naszego życia ulegnie znacznej poprawie.