Francja i francuski styl od wielu lat są stałym punktem odniesienia w modzie, ale także w kontekście dbania o urodę. Dziś z Joanną Szendzielorz porozmawiamy o sekretach urody Francuzek, rynku beauty w Polsce oraz osobistej definicji piękna. Zapraszamy do lektury!
BWL: Laboratoires Vivacy to producent iniekcyjnych wyrobów medycznych na bazie kwasu hialuronowego oraz dermokosmetyków. Co w Pani przypadku było pierwsze: fascynacja branżą medyczną czy miłość do Francji?
JS: Pochodzę z lekarskiej rodziny, jednak zawsze bardziej niż medycyna pociągały mnie podróże, dyplomacja i biznes międzynarodowy. Ukończyłam stosunki międzynarodowe na Akademii Ekonomicznej w Krakowie. W trakcie studiów wykorzystywałam każdą okazję, by wyjechać na zagraniczne praktyki. Mieszkałam we Włoszech i Anglii. Potem gdy dostałam pracę we francuskiej firmie, przeprowadziłam się do Annecy. Moje początki we Francji nie były łatwe, zaskoczył mnie dystans Francuzów, którzy zwłaszcza w pierwszym kontakcie nie są zbyt wylewni. Jednak z czasem, poznając ich bliżej, zaczęłam dostrzegać dzielące nas różnice kulturowe, zrozumiałam, na czym polegają, przestały mnie dziwić. Dzisiaj wiem, że Francuzi to cudowni, otwarci ludzie. Miłość do Francji przyszła więc z czasem. Z kolei rynek medycyny estetycznej był dla mnie interesujący od pierwszych dni w Annecy. Dzisiaj zajmuje on szczególne miejsce w moim sercu, ponieważ od dwudziestu lat mam to szczęście współtworzyć go razem z lekarzami w Polsce. Przez ten czas wiele się zmieniło, w tym również podejście pacjentów do zabiegów. Patrząc na to, jaką drogę przeszliśmy, jestem dumna z obecnego kształtu naszego rynku. Często mówię, że odrobiliśmy tę lekcję – mamy w Polsce wielu lekarzy na światowym poziomie, a Polki i Polacy chcą dbać o siebie. Stało się to dla nas naturalne, chcemy dobrze czuć się sami ze sobą i chętnie korzystamy z pomocy specjalistów.
BWL: Francuski styl i szyk są stałym punktem odniesienia w modzie, ale również w sposobie dbania o urodę. Na czym Pani zdaniem polega sekret urody Francuzek?
JS: To szeroko pojęta elegancja, odnosząca się nie tylko do stylu, ale i do sposobu dbania o siebie. Postawa: dbam o wizerunek, który mi się podoba, akceptuję go i z którym czuję się dobrze, sprawia, że Francuzi obserwują trendy, ale nie gonią ślepo za nimi. Francuzki są ubrane, ale nie przebrane, umalowane, ale nie przemalowane, a zabiegi medycyny estetycznej dostosowują do wieku i potrzeb skóry. Rzadko dokonują drastycznych zmian. Akceptują fakt, że życie upływa. Chcą podkreślać swoje naturalne piękno. To jest właśnie ich sekret urody nazywany we Francji „La beauté à la française”.
BWL: Jak w te kanony wpisuje się oferta Vivacy?
JS: W medycynie estetycznej i branży beauty Francja od zawsze jest kojarzona z najwyższą jakością. Vivacy powstało w tym kraju i nadal wszystkie nasze produkty są tam produkowane. Od lat pokazujemy, że – wzorem Francuzek – warto postawić na prewencję, konsekwencję i jakość, zadbać o właściwie nawilżenie skóry, a kwas hialuronowy doskonale wpisuje się w tę koncepcję.
Wychodząc naprzeciw tym oczekiwaniom, stworzyliśmy serię dermokosmetyków VIVACY Beauty, która jest dedykowana nie tylko pacjentom po zabiegach z zakresu medycyny estetycznej, ale również wszystkim tym, którzy w ramach codziennych rytuałów pielęgnacyjnych poszukują produktów najwyższej jakości. Wprowadzeniu produktów na rynek towarzyszy wyjątkowa kampania „V jak la Vie” (fr. „życie”), w której łączymy siły z Harcourt, kultowym paryskim studiem fotograficznym. W rolę oficjalnych ambasadorów marki wcielają się nasi współpracownicy. Chcemy w ten sposób pokazać prawdziwych ludzi stojących za marką. Nie modeli czy aktorów, ale autentyczne osoby prezentujące swoje wyobrażenie piękna. Naszym celem jest zachęcanie do rozmów o transparentności, autentyczności, ale też wrażliwości, która oparta jest na prawdzie.
Największym aktem odwagi jest samodzielne myślenie. Na głos.
COCO CHANEL
BWL: Czy Polki chętnie sięgają po francuskie rytuały pielęgnacyjne?
JS: Ostatnie dwadzieścia lat to lata świetlne, jeśli chodzi o pielęgnację, natomiast Polki zawsze były postrzegane jako piękne, dbające o siebie kobiety. Dzisiaj jednak świadomość wartości medycyny estetycznej jest u nas o wiele większa. Interesujący jest fakt, że o dobre samopoczucie i wygląd coraz częściej dbają także mężczyźni. Z badania przeprowadzonego przez Laboratoires Vivacy Polska w marcu 2021 roku wynika, że aż czterdzieści dwa procent lekarzy wykonujących zabiegi z zakresu medycyny estetycznej zauważyło wzrost zainteresowania zabiegami wśród mężczyzn. W 2020 roku wraz z nadejściem pandemii COVID-19 codzienna praca przed komputerem i spotkania online z włączoną kamerą sprawiły, że zaczęliśmy bardziej przywiązywać wagę do wyglądu. Pojęcia „lockdown face” czy „zoom boom” na stałe zagościły w naszym słowniku. To, jak czujemy się sami ze sobą, stało się ważnym aspektem naszego życia.
BWL: Vivacy podkreśla wagę inwestycji w badania i rozwój. W którym kierunku zmierzają najważniejsze zmiany w firmie?
JS: By wprowadzić dobry produkt na rynek, potrzeba wnikliwych badań klinicznych. To dla nas bardzo naturalne podejście. W Vivacy prowadzimy szereg badań klinicznych, udoskonalamy receptury, nieustannie inwestując w innowacje. Dzięki unikalnym technologiom i najnowocześniejszemu sprzętowi jesteśmy w stanie zapewnić optymalne bezpieczeństwo i pełną identyfikowalność wytwarzanych produktów. Te wartości wpisane są w nasze DNA. Wychodzimy również z założenia, że do osiągnięcia sukcesu na rynku medycyny estetycznej niezbędna jest wymiana doświadczeń i badań. Z tego względu lekarze (medycyny estetycznej, chirurdzy plastyczni, dermatolodzy i ginekolodzy) aktywnie uczestniczą w rozwoju naszych produktów. Również od ponad dwudziestu lat rokrocznie dziesięć procent obrotu Vivacy przeznaczamy na badania i rozwój. To pozwoliło nam do tej pory m.in. na opracowanie opatentowanej technologii IPN-Like, dzięki której żel do wstrzykiwań charakteryzuje się odpowiednią elastycznością, a także kompleksu
VIVASÔME® w dermokosmetykach – ekskluzywnej technologii opartej na zasadzie transportowania składników czynnych zamkniętych w liposomach.
BWL: Rynek beauty ma nam dzisiaj wiele do zaoferowania. Na co zwracać uwagę podczas codziennych wyborów – zarówno w salonie, jak i domowym zaciszu?
JS: Nowe trendy estetyczne są szansą na poprawę jakości dotychczasowego życia wielu pacjentów. Pamiętajmy jednak, że decydując się na zabieg, każdorazowo powinniśmy na pierwszym miejscu stawiać swoje bezpieczeństwo. Taki zabieg musi być wykonany przez wykwalifikowanego lekarza, nie mniejsze znaczenie ma tu zastosowany preparat, który musi być wysokiej jakości, a co za tym idzie bezwzględnie bezpieczny dla pacjenta. Warto również pamiętać o codziennych rytuałach pielęgnacyjnych w domu. Wzorem Fran-
cuzek postawmy na proste zabiegi pielęgnacyjne, które mają cieszyć, a nie być żmudnym obowiązkiem. Dobry krem i serum, które chronią i dbają o skórę to doskonały wybór na co dzień. Prewencja obok umiaru i dobrej jakości produktów to prawdziwy klucz do sukcesu.
BWL: Od lat zawodowo zajmuje się Pani pięknem. Jaka jest Pani osobista definicja piękna?
JS: Piękno to dla mnie coś zdecydowanie więcej niż uroda. To prawda i szczerość wobec samej siebie i wobec innych. Uśmiech, błysk w oku, radość życia, ale piękno to również postawa, w której czujemy odpowiedzialność za to, co przekazujemy innym. Laboratoires Vivacy, które od ponad dwudziestu lat stawia na jakość, będące pionierem w dziedzinie kwasu hialuronowego na świecie, to firma oparta na wartościach. Dla mnie to ogromna odpowiedzialność, ale i radość z tego, że wspólnie możemy dbać o piękno Polek i Polaków definiowane na ich własny, indywidualny sposób.