Właśnie siadamy do wigilijnego stołu. W tym roku przyjechała cała rodzina. Wszyscy wymieniają się informacjami, co działo się w czasie, kiedy się nie widzieli. Po jakimś czasie temat się jednak zmienia.
Jeden z gości porusza kwestię zakazu aborcji, TSUE, pieniędzy z KPO. Jest zagorzałym zwolennikiem całkowitego i bezwzględnego zakazu usuwania ciąży bez względu na okoliczności. Jednym tchem oskarża Unię Europejską o złą wolę. Podnosi głos, zaczyna mówić jak polityk na wiecu partyjnym.
Po krótkiej wymianie zdań szybko rośnie poziom agresji, a argumentacja coraz bardziej się personalizuje. Padają stwierdzenia, „bo ty zawsze”, „nigdy nie rozumieliście”, „trzeba być niepoważnym”. Atmosfera przy stole gęstnieje.
Jak wybrnąć z takiej sytuacji? Wyjaśnienie tkwi w psychologicznych mechanizmach komunikacji. Podstawą takich zachowań jest opinia. Jako taka nie podlega ani dyskusji ani negocjacjom. Próby przekonania osób, które mają jasno sprecyzowaną opinię, są przeciwskuteczne. Następuje personalizacja argumentacji, często zaczyna działać ego, co w konsekwencji rodzi agresję. Bez względu na to, czy rozmawiamy o sprawach prywatnych, czy biznesowych, ludzie reagują według zasady „lustra”. Akcja wywołuje relewantną reakcję. To oznacza, że wzrost ich agresji, w szczególności jeżeli dyskusja dotyczy pryncypiów i głęboko zakorzenionych przekonań, budzi naszą agresję.
Wkraczamy w patową sytuację. Z pewnością nikt nie zmieni swojego zdania, pojawia się coraz więcej nerwów, w ślad za nimi agresja słowna. Zaczyna działać samonapędzający się mechanizm. Kula śniegowa, która może toczyć się tylko po złej stronie zbocza.
Pierwszym mechanizmem obronnym, jaki możemy uruchomić, jest nasza świadomość. Powinniśmy także zdać sobie sprawę, że mechanizm ten jest bardzo trudny do zatrzymania. Czyli jak się rozpocznie, najprawdopodobniej stracimy nad nim kontrolę. Drugim mechanizmem obronnym jest więc antycypacja (w negocjacjach biznesowych tę część procesu nazywa się strukturyzacją oczekiwań). Jeszcze przed rozpoczęciem spotkania, zanim powstanie ryzyko pogorszenia się atmosfery i wzrostu napięcia, uzgodnijmy coś na wzór: „dziś o polityce nie rozmawiamy”. Jeżeli wiemy, że z pewnością rozmowa na te tematy nie przyniesie żadnego skutku, a tylko może wywołać awanturę, po prostu jej nie rozpoczynajmy.
Ostateczną bronią może być ostracyzm. Jeżeli jedna osoba uprze się rozmawiać na te tematy (niestety często niektórzy mają psychologiczne wewnętrzne imperatywy, aby przekonywać innych do swoich opinii), po prostu nie wchodźmy w tę uliczkę. Po drugiej, trzeciej próbie wrzucenia do rozmowy tego typu tematów, bez żadnego zainteresowania innych, aby prowadzić o nich dyskusję, najczęściej takie osoby rezygnują z dalszego indagowania nimi biesiadników.
Zatrzymanie dyskusji może nastąpić jeszcze w wyniku innego zachowania. Tym razem jest to rekomendacja wprost z profesjonalnego biznesu. Wbrew pozorom w przypadku rozmów służbowych opinie też mogą być poważnym problemem. Coś wzrośnie, popyt zmaleje, kursy będą ustabilizowane. Obszarów, w których mogą pojawić się opinie, jest mnóstwo.
Mechanizm obronny polega na tym, że w żaden sposób nie negujemy opinii drugiej strony. Pokazujemy, że ją szanujemy (w końcu każdy ma prawo mieć własne zdanie). Mocno podkreślamy naszą zgodę na posiadanie przez różnych ludzi innej opinii.
Jednocześnie silnie podkreślamy, że w takim razie my też mamy prawo mieć swoją opinię i oczekujemy takiego samego szacunku do naszego stanowiska w tej sprawie. Żadna z nich nie jest ważniejsza czy lepsza.
Opinii można używać w jeszcze jeden, czysto manipulacyjny, okropny, a często wręcz okrutny sposób. Na przykład politycy często intencjonalnie manipulują ludźmi, budując w nich silne opinie. Liczą na to, że nie uda im się dogadać, pokłócą się, stając po dwóch stronach barykady. To ma być sposób na cementowanie ich elektoratów, trochę na zasadzie „oblężonej twierdzy”. Bądźmy mądrzejsi i nie dajmy się podzielić. To takie moje małe życzenie dla Państwa na nadchodzące święta.
Paweł Kowalewski