Nazywam się Agnieszka Lorek, mieszkam w Sosnowcu. Z wykształcenia jestem pedagogiem. Prywatnie jestem mamą studenta Uniwersytetu Śląskiego oraz dwóch kotów.
Moża powiedzieć, że jestem wypadkową pandemicznego lockdownu, zmory naszych czasów; depresji oraz kontuzji kolana. Tak, właśnie te trzy, dramatyczne czynniki, ukształtowały mnie jako artystkę. Wszyscy pamiętamy, jakie piętno odcisnęła na nas pandemia. Wszyscy ciężko radzimy sobie z warunkami w jakich przyszło nam żyć, a co dopiero ludzie, którzy z depresją walczą od wielu lat.
Przez długi czas moim antidotum na utrzymanie równowagi był ruch; miesięcznie przemierzałam wiele kilometrów, żeby utrzymać odpowiedni poziom endorfin. O tym, że potrafię malować nie miałam bladego pojęcia. Moje dzieciństwo, w którym to zazwyczaj odkrywa się młodzieńcze talenty czy zainteresowania, nie należało do łatwych. Powiedziałabym nawet, że nie tylko było szkołą życia, ale i przeżycia. Natomiast zawsze byłam osobą kreatywną, zdolną manualnie i z dużą wyobraźnią. Wszystkie czynności manualne zawsze przychodziły mi z łatością, a wyobraźnia pomagała tworzyć w swojej głowie bezpieczny świat.
Odkrycie zdolności plastycznych było dość zabawnym zbiegiem okoliczności. Chcąc wykorzystać jakoś wolny czas postanowiłam odnowić salon. Na pomalowanych ścianach zawisły puste ramki, w które miały trafić plakaty ze sklepu, ale przyszedł moment całkowitego zamknięcia i stało się to niemożliwe. Wyciągnęłam wtedy stary, malutki, pozasychany komplet farbek i namalowałam plakacik, żeby włożyć coś do ramki. Oczywiście była to kolorowa kobieta z ogromnymi, smutnymi, ale silnymi oczami. Na „odbiór” odświeżonego pokoju przyszły koleżanki, które jednym głosem rzekły, że muszę to pokazać światu i tak też się stało. Namalowałam kolejny obrazek na kartonie i wstawiam na marketplace. Sprzedał się w ciągu godziny. Jakież było moje zdziwienie, że ktoś chce mieć w domu, moje tak niedoskonałe, ale bardzo emocjonalne malowidła. Szybko odkryłam jak duże ukojenie daje mi malowanie i jak cudownie jest wylać emocje za pomocą pędzla. Wtedy moje obrazy były tylko niezdarnym zlepkiem emocji i kolorów zamkniętym w wielkookiej kobiecie.
Po jakimś czasie wstawiłam obraz, na wówczas bardzo popularną stronę na Facebooku „Kultura w kwarantannie” i wow, w ciągu trzech dni ponad tysiąc polubień i nieskończona ilość pozytywnych komentarzy. To był dla mnie niemały szok i początek stawania się kimś innym. Budowania swojej wartości i odkrywania talentu. Sama byłam, i właściwie nadal jestem, mocno zaskoczona swoimi umiejętnościami; bo skąd one we mnie? Skąd wiem jak zmieszać kolory? Skąd wiem jak wymalować emocje w oczach? Doszłam do wniosku, że w poprzednim wcieleniu musiałam być malarką i dusza zapamiętała tą umiejętność.
Właśnie mijają dwa lata, odkąd pierwszy raz złapałam za pędzel. Myślę, że namalowałam już setki obrazów. Zazwyczaj na płótnach goszczą dynamiczne kobiety z bardzo silnymi, wielkimi oczami, bo to właśnie oczy zawsze wydawały mi się nadzwyczaj intrygujące. Potrafimy oszukać innych pięknym strojem czy makijażem, jednak oczy mówią wszystko. To w nich jest nasze życie. Ciągle doskonalę warsztat, a pomysły sypią się jak z rękawa, starczy ich na kilka dekad. Chodzę spać i budzę się z obrazami w głowie.
Ogromnie doceniam to co dało oraz może dać mi malarstwo. Ta możliwość łagodzenia emocji. Arteterapia to ogromne, potężne narzędzie; bardzo pomocne w leczeniu depresji. Po blisko 3 latach brania leków obecnie jestem od nich wolna. Zniknęły mroczne myśli, bo mam cel. Wiem, że muszę jeszcze namalować paręset obrazów i pokazać je światu.
Marzę o ciekawej współpracy związanej z Arteterapią. Chce być przykładem dla innych zmagających się z tą chorobą. Oczywiście marzą mi się stacjonarne Galerie Sztuki w dużych miastach lub ciekawe możliwości współpracy. Póki co moje obrazy w większości wiszą w prywatnych domach w Polsce i zagranicą. Zdobią Hotel w Wiśle, były licytowane przez Dom Aukcyjny, można je też znaleźć w jednej ze śląskich Galerii Sztuki. Przez to moje życie stało się kolorowe i ciekawe. Odeszłam od zawodowego marazmu tabelek, analiz, zestawień itp. I stałam się artystką. To o wiele ciekawsza droga życiowa.
Masz do mnie jakieś pytania?
Chcesz kupić mój obraz?
Zamówić swój portret ujęty w mojej konwencji?
Chcesz zaprosić mnie do współpracy?
Napisz do mnie lub zadzwoń:
tel: 693521010